Reklama

Okna są równie ważne jak grzejniki

To jeden z najbardziej newralgicznych elementów wyposażenia domu. Zwykle ten, kto chce zaoszczędzić przy zakupie okien, później będzie przez lata musiał dokładać. Do rachunków.

Publikacja: 06.10.2021 19:50

W praktyce nowe przepisy wymuszają obecnie stosowanie w budownictwie okien trzyszybowych, które lepi

W praktyce nowe przepisy wymuszają obecnie stosowanie w budownictwie okien trzyszybowych, które lepiej izolują budynek.

Foto: Shutterstock

Straty ciepła z budynku rozkładają się różnie, w zależności od elementu konstrukcyjnego – opowiada w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Janusz Starościk, prezes Stowarzyszenia Producentów i Importerów Urządzeń Grzewczych. – Oczywiście, wartości bywają też różne w zależności od obiektu, ale w pewnym przybliżeniu możemy przyjąć, że przez dach tracimy ok. 10–30 proc. ciepła, przez ściany ok. 20–30 proc., przez okna i stolarkę drzwiową te straty wynoszą 10–25 proc., a przez piwnicę jest to 3–6 proc. – opisuje.

Jak zatem widać, z punktu widzenia tego, czy nasze mieszkanie będzie trzymać ciepło, czy też będziemy w nim marznąć, tyle samo mniej więcej zależy od okien, co od dachu. A mało kto, budując sobie dom, oszczędzałby na dachu, prawda? Każdy z wymienionych wyżej elementów nowoczesnego, proekologicznego domu przeszedł w ostatnich latach czy dekadach długą ewolucję.

W jej efekcie zmieniają się też standardy ogrzewania.

– Obecnie coraz więcej budynków jest ogrzewanych za pomocą instalacji pracującej na tzw. niskich parametrach, czyli po prostu temperatura zasilania ogrzewania podłogowego czy grzejników jest dużo niższa w porównaniu z tym, do czego byliśmy przyzwyczajeni przez dziesiątki lat – podkreśla Starościk.

– Tego typu rozwiązanie jest możliwe dzięki wydatnemu ograniczeniu zapotrzebowania na ciepło danego budynku, głównie dzięki dobrej termoizolacji i likwidacji mostków termicznych, przez które ucieka ciepło – dodaje. Przewrotnie można by rzec, że likwidowaliśmy mostki termiczne już w czasach komunizmu, wpychając na zimę watę w okienne futryny. Wówczas nikomu się pewnie nie śniło, jak wyśrubowane będą standardy przyszłości pod tym względem.

Reklama
Reklama

Argon między szybami

Zmierzający powoli ku końcowi 2021 r. był pod tym względem jednym z wyjątkowo znaczących. Wraz z jego początkiem zaostrzeniu uległy wymogi zawarte w rozporządzeniu w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, a przede wszystkim – w odniesieniu do okien – współczynnik przenikania ciepła tzw. Uw. Ilość ciepła, jaka może uciec z pomieszczeń tą drogą, zmniejszyła się z 1,1 do 0,9 W/(mkw.·K) – wskaźnik ten określa, ile ciepła wydostaje się przez metr kwadratowy okna w ciągu godziny przy różnicy temperatur w środku i na zewnątrz sięgającej 1 st. C.

W praktyce oznacza to konieczność montowania w nowych budynkach (oraz tych wybudowanych przed 1 stycznia br., a poddawanych obecnie remontowi) okien z potrójnymi szybami. Zwykle pakiety szybowe (przestrzeń między szybami) wypełnia się tu argonem, co już pozwala „zbić" Uw poniżej 1 W/(mkw.·K). Ale można też takie okno dopieścić: dodając okucia i powłokę niskoemisyjną, można osiągnąć Uw na poziomie poniżej 0,6 W/(mkw.·K).

Jasne, nie można sprowadzać problemu „przepustowości" ciepła przez okna wyłącznie do liczby wprawionych w konstrukcję szyb. Znaczenie dla Uw ma również wielkość okna, zastosowany system profilów okiennych i współczynnik ramki międzyszybowej. Tak czy inaczej jednak, nawet przy perfekcji wszystkich pozostałych elementów składowych, w praktyce nowe przepisy wymuszają stosowanie w budownictwie okien trzyszybowych. Trzeba teoretycznie zastrzec, że norma nie ma zastosowania we wszystkich budynkach czy pomieszczeniach, a tylko w tych, w których temperatura przekracza poziom 16 st. C. W praktyce oznacza to jednak niemal całość budownictwa mieszkaniowego i biurowego, a także olbrzymią większość innych budynków. Zakłada się, że jedyne pomieszczenia, w których temperatura może spaść poniżej progu 16 st. C, to garaże, piwnice i nieużytkowe poddasza. A tam akurat najczęściej okien nie ma.

– Na początku roku duże firmy deweloperskie podniosły z tego powodu niemały lament – wspomina Alicja Kuczera, prezes Polskiego Stowarzyszenia Budownictwa Ekologicznego PLGBC. – Od lat jednak wiedzieliśmy, że te wyższe parametry się pojawią i że oczywiście będą one droższe od dotychczas stosowanych. Deweloperzy zabiegali o to, by okna wyłączyć ze zmian, dać przedsiębiorcom swobodę dojścia do energii pierwotnej – opowiada.

Próba zmuszenia ministerialnych urzędników się nie powiodła, ale też można ją zrozumieć. Ceny okien wahają się od kilkuset do nawet ponad 2 tys. zł. Te najtańsze, zazwyczaj jeszcze z jedną szybą, kosztują około 400–500 zł (mówimy tu o formacie mniej więcej 1,5 m). One już od lat zresztą wymykały się nawet tym starszym liberalnym normom przepustowości ciepła. Dwuszybowe okno z PVC kosztowało już 600–700 zł, a w drewnie – od 900 zł. Wariant trzyszybowy jest już niemal dwukrotnie droższy. Modele PVC to wydatek rzędu ok. 1300 zł, w drewnie to jeszcze 200–300 zł więcej. Najbardziej wyrafinowane produkty, jak wspomniane wyżej ultraszczelne i ultraciepłe warianty okien trzyszybowych, potrafią kosztować ponad 2000 zł. Tak czy inaczej w deweloperskich arkuszach Excela koszty w pozycji okna urosły o niemal 100 proc. Dla osoby budującej własny dom to jeszcze wydatek do zniesienia, dla dewelopera budującego dom wielorodzinny – to już silny cios.

A trzeba również pamiętać, że okna we współczesnym budownictwie nie pełnią wyłącznie funkcji otworu, przez który ma wpadać trochę światła naturalnego.

Reklama
Reklama

– Dostęp do światła dziennego i dobrego oświetlenia przekłada się, według ekspertyz, na kilkunastoprocentowy wzrost efektywności – podkreśla Alicja Kuczera. Innymi słowy, nie tylko będziemy się lepiej czuli w dobrze „przeszklonym" domu, ale też lepiej będzie się nam pracować w takim biurowcu. – Ważny jest dostęp do światła dziennego i widoku na otoczenie, zieleń, a nie kolejny biurowiec kilka metrów dalej – uzupełnia szefowa PLGBC.

Ta funkcjonalność okien odgrywa dla kupujących coraz większą rolę: nabywcy szukają instalacji o węższych profilach, okien i przeszklonych drzwi przesuwnych – by zajmowały po otwarciu mniej miejsca – niskich progów, systemów zabezpieczeń dla okien w pokojach dziecięcych itp.

Dopieszczone uszczelki

Choć czasy utykania waty w okiennych szczelinach mamy szczęśliwie za sobą, nie oznacza to, że przed sezonem grzewczym można zostawić okna same sobie. Fachowcy z branży budowlanej wyliczają wiele zabiegów, jakich można dokonać przed nadciągającą zimą. Podstawowym jest umycie ram i ościeżnic okiennych. W przypadku PVC wystarczą metody dosyć standardowe: przetarcie szmatką zwilżoną wodą z mydłem lub środkiem czyszczącym (nawet takim do naczyń). PVC ma też to do siebie, że się elektryzuje i przyciąga kurz, więc można zastosować któryś z produktów o właściwościach antystatycznych.

Trochę więcej zachodu będzie z oknami w drewnianej ramie. Tu przydadzą się preparaty konserwujące ten budulec, które pozwalają odświeżyć drewno i pokryją mikropęknięcia niewidoczne gołym okiem, lecz „łapiące" wilgoć i – w ostatecznym bilansie – wpływające na przepuszczanie ciepła. Wyraźne uszkodzenia można przetrzeć papierem ściernym i wypełnić szpachlówką do drewna.

Osobne zabiegi należą się okuciom okiennym i uszczelkom. Okna na gwarancji można powierzyć serwisom producentów z prośbą o przegląd. Po okresie ochrony producenta możemy sami sprawdzić funkcjonalność swoich okien: sprawdzić, czy swobodnie się otwierają i zamykają, czy rany nie trą o ościeżnice. Można też policzyć, na ile skrzydło zachodzi na ramę: jak twierdzą specjaliści z branży, w przypadku okien PVC będzie to jakieś 8 mm, w przypadku okien drewnianych nieco mniej – jakieś 6 mm.

Niektóre okna posiadają bardzo jasno określony system, wskazujący docisk uszczelki (regulowany kluczem imbusowym lub trox). Jeżeli nasze okna posiadają taką możliwość, można zwiększyć docisk o jakiś 1 mm na zimę. Ale eksperci zastrzegają też, że w obecnie produkowanych oknach taka operacja nie jest koniecznością, bowiem jakość wykonania zapewnia optymalny docisk. Co jednak nie oznacza, że nie powinniśmy zwrócić szczególnej uwagi na stan uszczelki. Te zrobione z gumy warto raz w roku przetrzeć olejami silikonowymi. Jeżeli dostrzeżemy ubytki, należy rozważyć wymianę uszczelki.

Reklama
Reklama

– Energia, której nie zużywamy, nie kosztuje – podkreśla Janusz Starościk. Opisywane wyżej rozwiązania już dziś są standardem w domach energooszczędnych (zużywających nie więcej niż 70 KWh/mkw. rocznie) oraz domach pasywnych (zapotrzebowanie na poziomie maksymalnie 15 KWh/mkw. rocznie). W dobrze wykonanym budynku rachunki za zakup bardziej wyrafinowanych okien powinny się zwrócić w ciągu kilku lat.

Straty ciepła z budynku rozkładają się różnie, w zależności od elementu konstrukcyjnego – opowiada w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Janusz Starościk, prezes Stowarzyszenia Producentów i Importerów Urządzeń Grzewczych. – Oczywiście, wartości bywają też różne w zależności od obiektu, ale w pewnym przybliżeniu możemy przyjąć, że przez dach tracimy ok. 10–30 proc. ciepła, przez ściany ok. 20–30 proc., przez okna i stolarkę drzwiową te straty wynoszą 10–25 proc., a przez piwnicę jest to 3–6 proc. – opisuje.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Zielony dom
Jak finansować budowę przydomowej oczyszczalni ścieków?
Zielony dom
Rozwiązanie bardzo pożyteczne, ale w określonych sytuacjach
Zielony dom
Okno oknu nierówne. Jakie wybierać?
Zielony dom
Jak możemy oszczędzać powietrze w energooszczędnym domu
Zielony dom
Jedna z najważniejszych batalii transformacji energetycznej. Na razie przegrywamy
Reklama
Reklama