Sierpniowy raport Agencji Rynku Energii nie pozostawia wątpliwości: nasz system energetyczny jeszcze nigdy nie był tak potężny. Moc zainstalowana przebiła w Polsce pułap 52 GW, z czego ponad 14 GW pochodzi z odnawialnych źródeł energii. Oczywiście w OZE wciąż dominuje pod względem mocy instalacji energetyka wiatrowa, ale jej przewaga nad instalacjami PV szybko topnieje. Obecnie to ok. 6,7 GW, w porównaniu do 5,35 GW z paneli fotowoltaicznych.
Zmiana dokonała się w ciągu ostatnich kilku lat dzięki olbrzymiej mobilizacji Polaków. Tylko w pierwszym półroczu br. do sieci przyłączono mniej więcej 140 tys. nowych prosumenckich źródeł energii. To w przytłaczającej większości instalacje fotowoltaiczne, jakie montujemy na dachach naszych domów (statystycznie 99,9 proc. mocy zainstalowanej w segmencie prosumenckim to PV). W sumie produkujemy z tych domowych instalacji 4 GW energii.
Siła marzeń i nadziei
Można to ująć tak: w ten sposób zademonstrowała się siła marzeń i nadziei. Energetyczną rewolucję nad Wisłą napędzały w ostatnich latach dopłaty do prosumenckich instalacji PV oraz towarzyszące im przesłanie, że każdy może stać się panem swojego losu (a w szczególności: rachunków za prąd). Życie prosumenta nie jest jednak tak różowe, jak się może wydawać.
Oczywistą przeszkodą, na jaką natkniemy się już na wstępie przygody z PV, jest konieczność przyjrzenia się własnym rachunkom i strukturze zużycia prądu. Nie wystarczy bowiem kupić byle jaką instalację: należałoby się zdecydować na taką, która będzie mieć istotne znaczenie dla tego, w jaki sposób korzystamy z energii w obrębie własnego domu. Eksperci z branży energetycznej wskazują również na ważną rolę firm, które dokonują montażu: odkąd Polacy ruszyli po panele (i dotacje z programu „Mój prąd"), zaroiło się od spółek oferujących montaż. Tymczasem wiadomo już, że fuszerka przy montażu może się skończyć pożarem instalacji. Jak często się tak dzieje – nie wiemy, statystyk tego typu incydentów się nie prowadzi.
Jak wspomniano na wstępie, pierwsze półrocze 2021 r. to 140 tys. nowych prosumentów w sieci. Wielu jednak wciąż oczekuje na przyłączenie, bywa, że niektórzy dostają odmowę. Wynika to z faktu, że polska sieć elektroenergetyczna nie jest w wielu miejscach dostosowana do tego, by prąd płynął nią w obie strony (czy właściwie – od prosumenta do sieci), a jako całość została zaprojektowana tak, by energia płynęła z potężnych centrów (elektrowni) na obrzeża (do odbiorców w gospodarstwach domowych czy firmach). Ten czynnik demonstruje się również w inny sposób: przeciążeniami. Gdy w sieci pojawia się nadwyżka produkcji względem poboru, sieć doprowadza do wyłączania się instalacji prosumenckich.