Efektywność najważniejsza
Do tej pory „zielone” budownictwo było raczej rynkowym trendem, dostępnym dla tych, którzy są skłonni dołożyć do swojego wymarzonego domu, by mieć w nim nowatorskie – proekologiczne, ale i zarazem energooszczędne – rozwiązania. Wyrastały z tego potężne rynki, np. w Stanach Zjednoczonych wartość rynku zielonych projektów budowlanych (tak indywidualnych, jak i komercyjnego przeznaczenia) szacowano na początku tego roku na ponad 80 mld dol.
W Europie proces ten postanowiła przyspieszyć Unia. Już w 2010 r. przyjęta została dyrektywa 2010/31/UE w sprawie charakterystyki energetycznej budynków, za nią poszła dyrektywa 2012/27/UE w sprawie efektywności energetycznej, plus zmiany w powyższych. W dużym uproszczeniu: od krajów członkowskich wymagana była transformacja energetyczna w budownictwie, jedynie sposób dojścia do celu pozwolono każdemu z państw sformułować w zgodzie z lokalnymi uwarunkowaniami.
Nie jest to problem wydumany.
– Najważniejszą rzeczą jest dziś powstrzymanie marnowania energii. Efektywność energetyczna, w szczególności budynków mieszkalnych, to dzisiaj kluczowa kwestia – nie miał wątpliwości w rozmowie z nami Mycle Schneider, konsultant Parlamentu Europejskiego oraz ekspert w zakresie energetyki.
– Nie jest to zresztą wyłącznie problem Polski. Francja to katastrofa: co piąty francuski dom kwalifikuje się do kategorii „ubóstwo energetyczne”. Francuskie gospodarstwa domowe systematycznie bankrutują, a jak reaguje rząd w Paryżu? Tworzy tarif de première nécessité (TPN), czyli tnie taryfę dla gospodarstw o połowę. Potem uświadamia sobie, że to za mało, więc tnie o 60 proc. Gdyby te pieniądze zainwestowano w efektywność energetyczną, byłoby to rozwiązywanie problemu, a nie leczenie objawów – opisywał, odpowiadając w ten sposób na pytanie, czy Polska potrzebuje energetyki atomowej.
Lepiej później niż wcale: wspomniane wyżej zmiany w polskim prawodawstwie tworzą sytuację, w której zarówno indywidualny właściciel domu, jak i deweloper stawiający budynek wielorodzinny czy biurowy będzie musiał dokonać kluczowych obliczeń w świadectwie charakterystyki energetycznej budynku. Chodzi o wyliczenie energii pierwotnej oraz tego, co z nią się dzieje w budowanym obiekcie oraz na ile zainstalowane w nim urządzenia zapobiegają utracie energii oraz emisjom dwutlenku węgla. Eksperci wskazują, że niemal każdy element domu może mieć tu wpływ na końcowy wynik: grubość ścian i okien, ich szczelność, a następnie zainstalowane w domu urządzenia, w szczególności te służące do ogrzewania. Tu znaczenie ma, jakie paliwo będą zużywać. Finalnie musimy osiągnąć wynik spełniający wymogi zawarte w nowych przepisach.
Pożegnanie z węglem
– Aby spełnić te wymogi, będziemy musieli praktycznie zrezygnować z projektowania w budynkach kotłów węglowych – mówi Alicja Kuczera. – Niezależnie od tego, jak szczelny i ocieplony byłby budynek, jak grube okna, same wyniki takiego kotła i paliwa uniemożliwią osiągnięcie bilansu spełniającego parametry z nowych warunków technicznych – zaznacza.