Od stycznia do kwietnia do Polski wpłynęło już 5,9 mln ton węgla – wynika z najnowszych danych Eurostatu. To aż o 90 proc. więcej niż w tym samym okresie 2017 r. Niemal 70 proc. surowca pochodziło z Rosji.Jeśli tak wysoki import utrzyma się w kolejnych miesiącach, to – biorąc pod uwagę średnią z pierwszych czterech miesięcy – w całym 2018 r. możemy sprowadzić do Polski grubo ponad 17 mln ton czarnego paliwa. Na taki rezultat mogły wpłynąć problemy geologiczne kilku krajowych kopalń, ale też obawy rynku, że krajowego surowca znów może zabraknąć.
Znaczący wzrost
Rosnący import to powód do zmartwień dla polskiego rządu, który chce opierać krajową energetykę na węglu jeszcze przez najbliższe dziesięciolecia. – Przyznaję, w tym roku pojawi się dość znaczący wzrost importu – stwierdził we wtorek w Sejmie Grzegorz Tobiszowski, wiceminister energii odpowiedzialny za sektor węglowy. – Jak wynika z naszych analiz, ten import może wynieść nawet 15 mln ton, dlatego spółki węglowe, a zwłaszcza Polska Grupa Górnicza, inwestują w zwiększenie produkcji. Jednak nie da się tego zrobić w rok czy półtora roku, to wymaga czasu – zastrzegł Tobiszowski. W rosnącym imporcie dostrzega też pozytywy. – Pokazuje nam to, że w Polsce jest rynek dla węgla. To jest już bezdyskusyjne – skwitował Tobiszowski. Zapewnił jednocześnie, że rząd nie ma w planach likwidacji kopalń, a wręcz przeciwnie – chciałby, by PGG zbudowała nową kopalnię. Szczegółów nie podał, natomiast z naszych informacji wynika, że węglowa spółka jest zainteresowana projektem budowy kopalni Przeciszów, który producent maszyn górniczych Kopex wystawił na sprzedaż.
Brakuje surowca
Eksperci wśród możliwych przyczyn wzmożonego napływu zagranicznego surowca do kraju wymieniają m.in. problemy geologiczne w polskich kopalniach. Na początku roku miała je np. Bogdanka czy Tauronu Wydobycie. Z drugiej strony rosną ceny innych paliw, co mogło skłonić klientów indywidualnych do korzystania z węgla. – Trudno jednoznacznie stwierdzić, skąd wynika wzrost importu na początku tego roku i czy utrzyma się w kolejnych miesiącach. Nie przypuszczam natomiast, że polskim kopalniom uda się zwiększyć produkcję węgla energetycznego, dlatego import w kolejnych latach utrzyma się co najmniej na poziomie z 2017 r. – ocenia Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ. W 2017 r. także mieliśmy do czynienia z wyraźnym wzrostem importu węgla – o 60 proc., do 13,4 mln ton w porównaniu z rokiem 2016.
Przedstawiciele branży ciepłowniczej przekonują natomiast, że podobnie jak w roku ubiegłym także teraz odczuwają brak rodzimego surowca na rynku. – Mamy takie sygnały nawet od tych ciepłowni, które zawarły wieloletnie umowy z polskimi producentami węgla. Otrzymują one informacje o ryzyku, że zakontraktowana na ten rok ilość węgla nie zostanie im w stu procentach dostarczona – mówi nam Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie. Zaznacza też, że mniejsze ciepłownie potrzebują paliwa o niskiej zawartości siarki, a tego na krajowym rynku brakuje. – Alternatywą są inwestycje w instalacje do odsiarczania spalin, ale to spowodowałoby wzrost cen ciepła. Dlatego mniejsze firmy sięgają po lepszej jakości zagraniczny węgiel – wyjaśnia Szymczak.