Transport jest jednym z najbardziej emisyjnych sektorów gospodarki. Jak konieczność dbania o środowisko i zatrzymania niekorzystnych zmian klimatu wpływa na zmiany w tym sektorze? Jakie są pomysły i możliwości zmian? Jak długo potrwa ta transformacja i jakie będą jej koszty? O tym m.in. rozmawiali uczestnicy debaty „Transport a klimat – priorytety nowego paradygmatu rozwoju sektora” zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą” w cyklu „Walka o klimat”.
Rozpoczynając dyskusję, Michał Kurtyka, minister klimatu i środowiska, ocenił, że transport przez wiele lat chował się nieco w cieniu dyskusji na temat polityki klimatycznej, która obejmowała energetykę. – Tymczasem 25 proc. emisji w całej Unii Europejskiej to są emisje transportowe. Znaczna ich większość powstaje w transporcie drogowym: na poziomie UE te emisje stanowią trzy czwarte całej emisji w transporcie, a w przypadku Polski aż 93 proc. – mówił minister. – Dyskusja o transporcie pozostała nieco w cieniu debaty o węglu czy gazie, a to ropa naftowa jest pierwszym surowcem energetycznym konsumowanym na świecie i ta dyskusja powinna w znacznie większym stopniu dotyczyć ropy i w szczególności transportu drogowego – dodał.
Trwa e-wyścig
Jak jednak podkreślił, w transporcie, w szczególności drogowym, obecnie następuje „nieprawdopodobna rewolucja technologiczna”.
– Spadek kosztów baterii litowo-jonowych i ich upowszechnienie w ciągu ostatnich dziesięciu lat oznacza kompletną zmianę paradygmatu z silnika spalinowego na elektryczny. I biorąc pod uwagę szybszy cykl inwestycyjny w motoryzacji niż w sektorze energetycznym, można się spodziewać, że ta zmiana dużo szybciej przeniesie się na realne życie mieszkańców całego globu, a w szczególności Unii Europejskiej. Zmieni się oczywiście także geopolityka. Dlatego już widzimy potężny wyścig o to, kto zastąpi przemysł motoryzacyjny spalinowy przemysłem opartym na elektromobilności – wskazał Michał Kurtyka. – I o ile do pewnego momentu liderem był basen Pacyfiku – po jednej stronie Kalifornia, po drugiej Chiny – o tyle w 2019 r. nastąpiła bardzo ciekawa zmiana: w Unii Europejskiej w elektromobilność zostało zainwestowanych 60 mld euro, czyli 3,5 razy więcej niż w Chinach. Wiele wskazuje na to, że ta elektromobilna rewolucja może się zakorzenić w Europie, dając nowe miejsca pracy, przyczyniając się do postkoronawirusowej odbudowy gospodarek. Ale też doprowadzając do radykalnej poprawy jakości życia w miastach, jeżeli chodzi o zanieczyszczenie rur wydechowych, np. zanieczyszczenie tlenkami azotu, oraz poziom hałasu.