Ratownicy – bez nich KGHM nie mógłby funkcjonować

Wolontariusze, którzy przeszli testy sprawnościowe i psychologiczne oraz odbyli dwutygodniowy kurs – to oni są istotnym trybem w bezpieczeństwie kopalń Polskiej Miedzi.

Publikacja: 28.12.2019 16:07

Ratownicy – bez nich KGHM nie mógłby funkcjonować

Foto: tv.rp.pl

KGHM to polski gigant surowcowy, a jego sercem są kopalnie. To z nich pozyskuje się rudę, z której produkowane są m.in. miedź i srebro. W  produkcji obu tych surowców spółka jest światowym potentatem. Praca w takich warunkach bywa niebezpieczna – tym bardziej, że długość podziemnych korytarzy w polskich kopalniach KGHM jest porównywalna z długością ulic w Warszawie, a ich głębokość to od 400 do ponad 1200 metrów.

Mimo olbrzymich środków przeznaczanych na poprawę wzrostu bezpieczeństwa zawsze istnieje ryzyko wypadkowe. Dotyczy ono zarówno pracowników firmy, jak i firm podwykonawczych. Właśnie dlatego tak ważna jest rola ratowników, którzy stanowią ostatnie ogniwo w walce o ludzkie życie.

W KGHM jest ich obecnie 450, ale tylko 13 osób to osoby zatrudnione w Jednostce Ratownictwa Górniczo-Hutniczego. Pozostali to wolontariusze, którzy przeszli testy sprawnościowe i psychologiczne oraz odbyli 2-tygodniowy kurs. Wśród nich są ludzie o bardzo różnych specjalizacjach: górnicy, elektrycy, mechanicy. Są też zespoły o określonych specjalizacjach: od alpinistów po płetwonurków i dodatkowo przeszkolonych ratowników wspomagających lekarzy.

Zwykle uczestniczą oni w dwóch typach akcji: wypadkach związanych z wstrząsami górotworu i pożarami. Częstotliwość występowania takich zdarzeń jest różna – zwykle od kilku do kilkunastu rocznie.

Rusza do nich wóz bojowy, w których jest do 19 ratowników. Są przygotowani do działania w warunkach zawału, pożaru i atmosfery niezdatnej do oddychania. To ludzie pełniący dyżur w różnych kopalniach, którzy próbują wydobyć poszkodowanych w pierwszym rzucie. Szybko formuje się nowe zastępy, które ich wymienią – pierwsze „posiłki” trafiają do wozu bojowego gdy wraca on pusty po dostarczeniu na miejsce wypadku pierwszych ratowników.

To trudny kawałek chleba, ale chętnych nie brakuje. Przecież każdy z górników kiedyś może potrzebować takiej pomocy. Krzepiące jest także to, że w nadchodzących latach oprócz ratowników bezpieczeństwo w kopalniach KGHM będą poprawiać także zdobycze nowych technologii. Podziemna szerokopasmowa sieć pomoże w sprawnej komunikacji. Robotyzacja pomoże natomiast wycofać górników z wielu miejsc, w których dziś muszą oni ponosić wysokie ryzyko.

Materiał powstał we współpracy z KGHM Polska Miedź S.A.

KGHM to polski gigant surowcowy, a jego sercem są kopalnie. To z nich pozyskuje się rudę, z której produkowane są m.in. miedź i srebro. W  produkcji obu tych surowców spółka jest światowym potentatem. Praca w takich warunkach bywa niebezpieczna – tym bardziej, że długość podziemnych korytarzy w polskich kopalniach KGHM jest porównywalna z długością ulic w Warszawie, a ich głębokość to od 400 do ponad 1200 metrów.

Mimo olbrzymich środków przeznaczanych na poprawę wzrostu bezpieczeństwa zawsze istnieje ryzyko wypadkowe. Dotyczy ono zarówno pracowników firmy, jak i firm podwykonawczych. Właśnie dlatego tak ważna jest rola ratowników, którzy stanowią ostatnie ogniwo w walce o ludzkie życie.

Surowce i Paliwa
Nowy zarząd Orlenu poznamy w najbliższych dniach. Będzie potrzebny nowy konkurs?
Surowce i Paliwa
O posady w zarządzie Azotów stara się 73 kandydatów
Surowce i Paliwa
W Polsce wydobywa się coraz mniej gazu i ropy
Surowce i Paliwa
Daniel Obajtek czytał tajne dokumenty. Jacek Sasin: To skrajny absurd
Surowce i Paliwa
Ukraiński dron trafił w kombinat rudy żelaza rosyjskiego oligarchy