Nie można sobie wyobrazić gorszego momentu na wetowanie unijnego budżetu. Świat pogrążony w pandemii, gospodarki w recesji, a do tego w Polsce rozpoczęta właśnie transformacja energetyki i zapowiedź odejścia od węgla. Nie wdając się w tym miejscu w rozważania o przyczynie tego weta (choć sytuacja jest absurdalna, gdy lider ugrupowania, które samodzielnie nie przekroczy progu wyborczego z garstką posłów, jest w stanie sprowadzić blisko 40-milionowy kraj na skraj polexitu), warto się zastanowić, w jakim punkcie historii teraz jesteśmy.
Reformy Balcerowicza to dopiero początek
Terapia szokowa Leszka Balcerowicza z początku lat 90. nie tylko wyszła nam na zdrowie, ale i zapoczątkowała zmiany, z których teraz czerpiemy garściami. Reformy rządu Jerzego Buzka sprzed 20 lat nadały impuls rozwojowy kraju. I choć większość tych zmian została cofnięta, to rewolucja, jakiej dokonał Janusz Steinhoff w górnictwie, jest niezaprzeczalnym sukcesem. Po latach zaniedbań przez kolejne rządy, a przede wszystkim braku strategii rozwoju energetyki i przemysłu stajemy na progu transformacji, która musi się wreszcie dokonać.
Musimy jak najszybciej skończyć z wydobyciem węgla kamiennego oraz brunatnego i właściwie od nowa zbudować moce w energetyce. Sami nie jesteśmy tego w stanie zrobić, biorąc cele klimatyczne, jakie stawia sobie Unia Europejska. Do 2030 r. UE chce zredukować emisję CO2 o 55 proc. w stosunku do roku 1990. Mamy niepowtarzalną szansę zbudowania faktycznie nowoczesnej niskoemisyjnej gospodarki. Komu Polska faktycznie zrobi krzywdę, samotnie blokując również ten cel?
Sprawiedliwej transformacji nie jesteśmy w stanie przeprowadzić bez wsparcia finansowego ze strony Brukseli. Gdyby było inaczej, Śląsk i Zagłębie już dawno wyglądałyby jak Zagłębie Ruhry. Mieszkańcy regionów, gdzie przez lata wydobywany był węgiel, aby zapewnić Polsce energię, zasługują na życie w lepszych warunkach, bezpieczniejszą pracę, a także lepsze perspektywy dla swoich dzieci, które na razie uciekają za lepszym życiem do Warszawy czy innych miast. Czy zbyt wygórowaną ceną za to jest zgoda na to, byśmy byli państwem, które przestrzega zasad prawa, byśmy byli w pełni demokratycznym krajem?
Drugi plan Marshalla
1,8 bln euro to skumulowany wielki worek z pieniędzmi, na który składają się nowy siedmioletni budżet UE i Fundusz Odbudowy. Wetowanie takich pieniędzy to nie tylko wystawianie się na pośmiewisko na świecie, lecz przede wszystkim podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Na budżecie i wzroście UE korzystają nie tylko firmy zajmujące się produkcją wewnętrzną, ale i eksporterzy, którzy zarabiają wtedy, gdy inne kraje notują wzrost. Nawet gdy Polska zawetuje budżet, to kraje UE znajdą ścieżki wyjścia z impasu i same skorzystają z tych środków.