Centralny magazyn węgla w Ostrowie Wielkopolskim zapełnia się niepotrzebnym nikomu surowcem, energetyka w ubiegłym roku spaliła najmniej węgla od czasów PRL, a cena czarnego złota pozyskiwanego na Śląsku jest zupełnie oderwana od rzeczywistości i za tonę trzeba płacić o połowę więcej niż za surowiec z zagranicy. Do tego Polska Grupa Górnicza chwieje się w posadach i wiele wskazuje na to, że po miliardowych zastrzykach ze spółek Skarbu Państwa będzie pewnie musiała w najbliższych miesiącach ogłosić upadłość. A w tym samym czasie górnicy domagają się 12 proc. podwyżki. Czas przerwać ten koszmar.
CZYTAJ TAKŻE: Rosnące koszty kopalń groźniejsze od importu
Kryzys w górnictwie na tv.rp.pl w programie #RZECZoBIZNESIE krótko skomentował Arkadiusz Krężel, były szef Agencji Rozwoju Przemysłu: „Wszędzie tam, gdzie polityka zaczyna dominować nad ekonomią, wchodzi się w sferę problemów i konfliktów”.
Terminal w Sławkowie blokowany przez związkowców z Sierpnia 80, fot. KK WZZ Sierpień ’80
Rząd Beaty Szydło, widząc pięć lat temu spadającą opłacalność energetycznych bloków węglowych, powinien dokonać głębokiej restrukturyzacji: zamknąć nierentowne kopalnie, a zostawić tylko te najlepsze, zwolnić górników, zwiększyć radykalnie wydajność i postawić na rozwój energetyki odnawialnej. Tymczasem zrobiono zupełnie coś innego. Zablokowano rozwój energetyki wiatrowej na lądzie, tylko częściowo zrestrukturyzowano górnictwo, w żaden sposób nie zwiększając wydajności, która w przypadku śląskich kopalni jest prawie trzykrotnie mniejsza, niż zakładają to konserwatywne scenariusze określające rentowność kopalń.