Australia przygotowuje się do lata, równie (a może nawet bardziej) gorącego niż wyjątkowo upalne lato rok temu. Chłodzenie domów i biur najbardziej potrzebne będzie w dniach, kiedy słońce świeci najmocniej – stąd pomysł, by zasilało… klimatyzację.
Energia słoneczna może być bardzo pomocna, bo – jak pisze „The Guardian” – Australijczycy planują zainstalować nawet 1,6 mln nowych klimatyzacji do 2050 r. Zasilenie takiej liczby urządzeń może w godzinach szczytu nawet dwukrotnie zwiększyć zużycie energii elektrycznej. Tymczasem ta słoneczna może pokryć owe zapotrzebowanie nawet w 17 proc. (do 2050 r.).
Niestety technologia klimatyzacji zasilanej energią słoneczną nie jest jeszcze wystarczająco rozwinięta i rozpropagowana, lecz trwają pracę nad jej usprawnieniem. Pierwsze klimatyzacje „na słońce” już są dostępne od sześciu lat na tamtejszym rynku. Jak działają? Kolektory słoneczne podgrzewają ciecz roboczą, a zgromadzona w niej energia służy do zasilania procesu chłodzenia – zastępuje po prostu energię elektryczną zasilającą np. chłodziarkę, a w tym przypadku klimatyzator.
Jednym z pierwszych, który zastosował tę technikę w 2010 r. był szpital w australijskim mieście Echuca, około 2,5 godziny jazdy autem na północ od Melbourne. Obecnie technologia rozszerza się na cały świat, jest dostępna nawet w Polsce.
Z racji tego, że żaden system oparty na energii słonecznej nie działa 24 godziny na dobę, istnieją „magazyny” przechowujące już ochłodzony płyn do pory nocnej. Trwają już nawet prace nad ulepszeniem systemu przechowywania ciepła/zimna z jednego sezonu na drugi w specjalnych magazynach podziemnych.