Może postawmy na gaz

Rządowi stratedzy mają przed sobą spore wyzwanie – zapewnić bezpieczeństwo energetyczne, które obecnie definiuje się nie tylko jako ciągłość dostaw surowców i produkcji energii, ale także jako niską cenę otrzymywanego prądu.

Publikacja: 15.03.2018 23:22

Może postawmy na gaz

Foto: Bloomberg

W myśl doktryny „zero gazu od Gazpromu” po 2022 r. przez szeroko otwarte wrota tzw. Bramy Północnej (rozbudowany terminal LNG w Świnoujściu oraz system gazociągów z Polski do szelfu norweskiego, którego elementem jest Baltic Pipe) nasz kraj zaopatrywany będzie w surowiec spoza Rosji. Z kolei polskie rafinerie od ponad dwóch lat kupują coraz więcej ropy z Iranu, Arabii Saudyjskiej czy nawet USA, tak by zmniejszyć uzależnienie od rosyjskich dostaw.

Z węglem jest inaczej. Jak dzisiaj piszemy, w ostatnich latach zwiększa się jego import z Rosji. Z powodów li tylko politycznych, a ściślej rzecz ujmując – ze względu na głosy wyborców na Śląsku – władze nie chcą z czarnego paliwa zrezygnować. Geolodzy co prawda zapewniają o jego bogatych zasobach, ale z wydobyciem z roku na rok jest coraz gorzej. Nie dość, że potrzebne są wielomilionowe inwestycje w złoża i ściany, to produkcja energii z węgla jest coraz droższa ze względu na unijne wymogi klimatyczne.

Mądrość stratega nie wynika z tego, że przedłuża istnienie układu, jaki zastał, ale z tego, że wybiega w przyszłość, dostrzegając trendy, które w kolejnych latach mogą zacząć odgrywać ważną rolę. U nas, niestety, wizjonerów zabrakło. Wyjątkiem był rząd Jerzego Buzka, który dzięki determinacji Janusza Steinhoffa doprowadził do znaczących reform w górnictwie; wówczas z branży odeszło ok. 100 tys. osób. O ile rząd Leszka Millera szedł jeszcze na Śląsku drogą Buzka, o tyle kolejne ekipy zaprzepaszczały dokonania poprzedników.

Bo aby odejść od węgla, potrzebna jest reforma górnictwa i wszechstronny plan dla Śląska. To wydaje się rozumieć premier Morawiecki, który kilka miesięcy temu ogłaszał program rozwoju tego regionu. Tyle że oprócz teorii i przygotowania ładnych prezentacji potrzebne są konkretne przedsięwzięcia oraz solidny budżet. I ambitny termin realizacji, który motywuje do działania. Tymczasem z przekazu odpowiedzialnych za politykę dotyczącą energii wynika, iż przez kolejne dziesięciolecia węgiel pozostanie naszym głównym surowcem energetycznym.

Rządowi PO–PSL zabrakło nie tylko wizji, ale i determinacji. Tusk ogłaszał plan atomowy i nic z tego nie wyszło. Gdyby wówczas w imię racji stanu i czystej energii dla kolejnych pokoleń zburzono hołubiony przez PO spokój na Śląsku i postawiono na rozwój ekologicznej energetyki, dziś bylibyśmy w zupełnie innym miejscu.

Może już czas zrewidować nasze podejście do węgla i przestać traktować go jako dobro narodowe – bo mamy z jego powodu więcej szkód niż pożytku. Skoro w najbliższych latach będziemy mieli coraz więcej tańszego błękitnego paliwa, to może warto postawić na dynamiczny rozwój energetyki gazowej?

W myśl doktryny „zero gazu od Gazpromu” po 2022 r. przez szeroko otwarte wrota tzw. Bramy Północnej (rozbudowany terminal LNG w Świnoujściu oraz system gazociągów z Polski do szelfu norweskiego, którego elementem jest Baltic Pipe) nasz kraj zaopatrywany będzie w surowiec spoza Rosji. Z kolei polskie rafinerie od ponad dwóch lat kupują coraz więcej ropy z Iranu, Arabii Saudyjskiej czy nawet USA, tak by zmniejszyć uzależnienie od rosyjskich dostaw.

Pozostało 84% artykułu
Komentarze i opinie
Krzysztof Adam Kowalczyk: Transformacji energetycznej brakuje stabilności
Komentarze i opinie
Sposób na transformację? Budowanie miejscowego dobrobytu
Komentarze i opinie
Szef PIE: W 2040 r. energetyka oparta na węglu będzie 40 proc. droższa niż OZE
Komentarze i opinie
Mariusz Janik: Tylko świnie tankują na zapas
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Komentarze i opinie
Bartłomiej Sawicki: Donald Tusk ojcem Baltic Pipe? Krok po kroku, jak było naprawdę