W myśl doktryny „zero gazu od Gazpromu” po 2022 r. przez szeroko otwarte wrota tzw. Bramy Północnej (rozbudowany terminal LNG w Świnoujściu oraz system gazociągów z Polski do szelfu norweskiego, którego elementem jest Baltic Pipe) nasz kraj zaopatrywany będzie w surowiec spoza Rosji. Z kolei polskie rafinerie od ponad dwóch lat kupują coraz więcej ropy z Iranu, Arabii Saudyjskiej czy nawet USA, tak by zmniejszyć uzależnienie od rosyjskich dostaw.
Z węglem jest inaczej. Jak dzisiaj piszemy, w ostatnich latach zwiększa się jego import z Rosji. Z powodów li tylko politycznych, a ściślej rzecz ujmując – ze względu na głosy wyborców na Śląsku – władze nie chcą z czarnego paliwa zrezygnować. Geolodzy co prawda zapewniają o jego bogatych zasobach, ale z wydobyciem z roku na rok jest coraz gorzej. Nie dość, że potrzebne są wielomilionowe inwestycje w złoża i ściany, to produkcja energii z węgla jest coraz droższa ze względu na unijne wymogi klimatyczne.
Mądrość stratega nie wynika z tego, że przedłuża istnienie układu, jaki zastał, ale z tego, że wybiega w przyszłość, dostrzegając trendy, które w kolejnych latach mogą zacząć odgrywać ważną rolę. U nas, niestety, wizjonerów zabrakło. Wyjątkiem był rząd Jerzego Buzka, który dzięki determinacji Janusza Steinhoffa doprowadził do znaczących reform w górnictwie; wówczas z branży odeszło ok. 100 tys. osób. O ile rząd Leszka Millera szedł jeszcze na Śląsku drogą Buzka, o tyle kolejne ekipy zaprzepaszczały dokonania poprzedników.
Bo aby odejść od węgla, potrzebna jest reforma górnictwa i wszechstronny plan dla Śląska. To wydaje się rozumieć premier Morawiecki, który kilka miesięcy temu ogłaszał program rozwoju tego regionu. Tyle że oprócz teorii i przygotowania ładnych prezentacji potrzebne są konkretne przedsięwzięcia oraz solidny budżet. I ambitny termin realizacji, który motywuje do działania. Tymczasem z przekazu odpowiedzialnych za politykę dotyczącą energii wynika, iż przez kolejne dziesięciolecia węgiel pozostanie naszym głównym surowcem energetycznym.
Rządowi PO–PSL zabrakło nie tylko wizji, ale i determinacji. Tusk ogłaszał plan atomowy i nic z tego nie wyszło. Gdyby wówczas w imię racji stanu i czystej energii dla kolejnych pokoleń zburzono hołubiony przez PO spokój na Śląsku i postawiono na rozwój ekologicznej energetyki, dziś bylibyśmy w zupełnie innym miejscu.