Bez emocji przy imporcie gazu z USA

Dobrze, po emocjonalnych wypowiedziach polityków zaczynają przebijać się głosy, że nie będziemy kupować gazu drożej tylko dlatego, że pochodzi z sojuszniczego kraju.

Publikacja: 13.08.2017 20:07

Sylwester Śmigiel

Sylwester Śmigiel

Foto: materiały prasowe

Po niedawnej wizycie prezydenta Stanów Zjednoczonych w naszym kraju dużo mówi się o kolejnych dostawach LNG (skroplonego gazu ziemnego – red.) z USA do Polski. Na pierwszy plan wysuwana jest kwestia bezpieczeństwa energetycznego. I słusznie, ponieważ nowe źródło importu gazu i stopniowe uniezależnianie się od wschodniego źródła takie bezpieczeństwo zbuduje. Nie powinniśmy jednak zapominać o kwestiach ekonomicznych – za ile ten gaz kupujemy.

Jako wytrawny biznesmen Donald Trump doskonale wie, że gdy kupiec podkreśla, że pierwsza dostawa gazu ze Stanów Zjednoczonych to dla Polski epokowe wydarzenie, o którym będziemy uczyć się z podręczników historii (mówiła o tym chociażby premier Beata Szydło), łatwiej mu będzie ten surowiec drożej sprzedać w kolejnych transakcjach.

Emocje na bok

Dlatego dobrze się dzieje, że po pierwszych emocjonalnych wypowiedziach polityków zaczynają przebijać się głosy przedstawicieli państwowych firm gazowych, mówiące o tym, że przy imporcie LNG trzeba brać pod uwagę aspekt ekonomiczny. To znaczy, że nie będziemy kupować gazu drożej tylko dlatego, że pochodzi z sojuszniczego kraju.

Rynek gazu jest obecnie rynkiem kupującego, surowca jest coraz więcej, ceny się ustabilizowały, co powinno sprzyjać negocjacjom ze stroną amerykańską. Ostrożnie powinniśmy jednak podchodzić do zawierania umów długoterminowych, ponieważ zakupy typu spot (jednorazowe) nie są obarczone ryzykiem związanym z wprowadzeniem możliwych klauzul cenowych.

Mamy teraz na rynku sytuację, w której niejednokrotnie bardziej opłacalne staje się kupowanie gazu w ramach jednorazowych transakcji niż wieloletnich kontraktów, w których ceny surowca są wyższe w zamian za gwarancję stabilnych dostaw.

A rynek spot cały czas rośnie – jak podaje International Gas Union, już ok. 30 proc. LNG na świecie jest sprzedawane w tej formule. Nie oznacza to jednak, że transakcje spot są idealne. Przykładem może być sytuacja sprzed kilku miesięcy, gdy doszło do dużej awarii na jednej z wielkich instalacji skraplających w Australii.

Wykorzystali to traderzy i azjatyckie ceny na rynku transakcji jednorazowych niemal natychmiast poszybowały do poziomów niewidzianych tam od wielu lat. Sytuacja ustabilizowała się po kilku miesiącach, ale firmy, które musiały wtedy kupować na rynku spot, sporo przepłacały.

Dobrze się przygotujmy

Na dobre przygotowanie się do transakcji z USA mamy trochę czasu, minie bowiem jeszcze kilka lat, zanim gaz popłynie stamtąd szerszym strumieniem dzięki rozbudowywanym obecnie za Atlantykiem morskim terminalom.

W 2016 r. USA na cały świat wyeksportowały tylko 4,4 mld m sześciennych tego surowca, co stanowi mniej więcej jedną czwartą naszego rocznego zużycia. Prezydent Trump mówił, że wystarczy jeden telefon, aby dostać gaz ze Stanów. Gdy już ten telefon wykonamy, to miejmy w tyle głowy: ekonomia przede wszystkim.

Sylwester Śmigiel jest prezesem spółki Gaspol będącej dystrybutorem gazu płynnego LPG (wytwarzanego w rafineriach, a nie wydobywanego ze złóż jak gaz ziemny). Autor jest też członkiem prezydium Polskiej Organizacji Gazu Płynnego

Po niedawnej wizycie prezydenta Stanów Zjednoczonych w naszym kraju dużo mówi się o kolejnych dostawach LNG (skroplonego gazu ziemnego – red.) z USA do Polski. Na pierwszy plan wysuwana jest kwestia bezpieczeństwa energetycznego. I słusznie, ponieważ nowe źródło importu gazu i stopniowe uniezależnianie się od wschodniego źródła takie bezpieczeństwo zbuduje. Nie powinniśmy jednak zapominać o kwestiach ekonomicznych – za ile ten gaz kupujemy.

Pozostało 85% artykułu
Komentarze i opinie
Sposób na transformację? Budowanie miejscowego dobrobytu
Komentarze i opinie
Szef PIE: W 2040 r. energetyka oparta na węglu będzie 40 proc. droższa niż OZE
Komentarze i opinie
Mariusz Janik: Tylko świnie tankują na zapas
Komentarze i opinie
Bartłomiej Sawicki: Donald Tusk ojcem Baltic Pipe? Krok po kroku, jak było naprawdę
Komentarze i opinie
Monika Morawiecka i Jan Rosenow: Od marudera do lidera - jak Polska stała się najszybciej rozwijającym się rynkiem pomp ciepła w Europie?