Polska, będąc sygnatariuszem tzw. porozumienia paryskiego, zobowiązała się również do działań w celu zmniejszenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Dla naszego kraju przyjęliśmy jako priorytety: redukcję emisji dwutlenku węgla, zmniejszenie zanieczyszczenia atmosfery, a także utrzymanie bezpieczeństwa energetycznego oraz moderowanie wzrostu cen energii dla odbiorcy końcowego.
Jednym z kluczowych kierunków działań jest transformacja gospodarki w kierunku gospodarki niskoemisyjnej, a tu z kolei głównym działaniem jest wzrost udziału energii odnawialnej w miksie energetycznym kraju. Zadanie to jest realizowane różnymi metodami od 2005 roku, jednak w miarę wzrostu liczby jednostek wytwarzających OZE napotyka na kolejne bariery.
Musimy rozbudowywać OZE
Taką barierą początkowo była cena tej energii. Obecnie ta bariera została przełamana – koszt energii z OZE jest znacząco niższy od innych źródeł. W szczególności energia z farm wiatrowych, nawet po uwzględnieniu koniecznego bilansowania (ze względu na niestabilność generacji), jest najtańsza na rynku. Wynika to ze znaczących zmian technologicznych, ale nie bez znaczenia jest też nowy system wsparcia – aukcje oparte o konkurencję cenową. Jeżeli mamy zagwarantować na długie lata odbiorcom tańszą, czystą i pewną energię, musimy rozbudowywać OZE, a najtańszym wariantem jest tu energia z wiatru.
W miarę rozwoju energetyki odnawialnej na jej drodze pojawiły się kolejne bariery – kwestie lokalizacji i przyłączeń. O ile kwestia techniczna przyłączeń może być rozwiązywana przez modernizację sieci, o tyle kwestia lokalizacji elektrowni jest sprawą bardziej skomplikowaną, gdyż obejmuje m.in. współpracę z mieszkańcami czy też planowanie przestrzenne.
W okresie nasilenia rozwoju farm wiatrowych (lata 2015–2016) budowa nowych farm wzbudziła w niektórych rejonach kraju niezadowolenie społeczne. Jak wykazały badania, główne zastrzeżenia dotyczyły transparentności procesu lokalizacji.