Rządowa polityka energetyczna – walka z klimatem?

Czekaliśmy dwanaście lat na aktualizację Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. Dokument ten miał otworzyć drogę nie tylko dla transformacji sektora energetycznego. Walka z kryzysem klimatycznym to też miejsca pracy, rozwój technologiczny, zastrzyk inwestycji dla gospodarki zmęczonej pandemią. Być może oczekiwania były zbyt wysokie. Jednak po uchwaleniu nowej strategii przez Radę Ministrów trudno nie mieć poczucia, że czekaliśmy na gofra z bitą śmietaną, a musimy zadowolić się czerstwym chlebem – pisze Paweł Czyżak z Instratu.

Publikacja: 12.02.2021 07:48

Rządowa polityka energetyczna – walka z klimatem?

Foto: Adobe Stock

Co poszło nie tak? Tak zwana PEP2040 uwidoczniła podziały w rządzie, w którym walka o władzę wygrywa z walką o klimat, środowisko i jakość życia obywateli. Strategia, która miała być ambitna, stawia tak naprawdę Polskę w ogonie Europy, skazując nas na wyższe ceny i rosnący import energii, odpływ przemysłu i niekontrolowany upadek sektora węglowego. Skąd tak negatywna opinia?

Po pierwsze, PEP2040 z 2 lutego 2021 nie różni się znacząco od projektu z września 2020, ani projektu z listopada 2019. Co jest o tyle niepokojące, że w tym czasie zmieniło się wiele – powstał Europejski Zielony Ład, zwiększono cel redukcji emisji CO2, koszty OZE spadły dramatycznie, tempo rozwoju fotowoltaiki w Polsce galopuje, a kolejne kraje deklarują odejście od węgla. Do tego pandemia COVID-19.

"W tum roku moc zainstalowana w panelach fotowoltaicznych przekroczy 1000 MW. Przedsiębiorcy przestr

Shutterstock

Foto: energia.rp.pl

Proponowane w PEP liczby są zupełnie absurdalne z punktu widzenia dzisiejszych realiów. Już dwa lata temu niemal identyczna propozycja (w formie Krajowego Planu na Rzecz Energii i Klimatu) została ostro skrytykowana przez Komisję Europejską. Po niedawnej rewizji unijnych celów redukcji emisji CO2 do -55% względem roku 1990, proponowanie celu -30% oznacza, że inne kraje członkowskie musiałyby zwiększyć swoje wysiłki, żeby nadrobić opieszałość Polski. Polski, która jednocześnie domaga się największych funduszy na transformację energetyczną. Czy Bruksela zechce pompować pieniądze w takiego gapowicza? W dobie pandemii jest to wątpliwe, bo zamiast dotować polski węgiel, każdy kraj UE wolałby ratować własną gospodarkę. A negocjacje tego w jaki sposób każdy kraj ma się dołożyć do ścięcia emisji o 55% zaczną się w UE na dobre od wiosny.

Emisje to jedno, ale szokujących liczb jest w dokumencie mnóstwo. Dla przykładu, proponowany w PEP2040 cel udziału OZE w zużyciu energii jest jednym z najmniej ambitnych w całej UE. Niższy zadeklarowały jedynie Słowacja, Belgia i Malta… Wreszcie, Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) twierdzi, że w 2030 roku, 56% energii elektrycznej pochodzić będzie z węgla. Węgla z kopalń, które już w zeszłym roku wygenerowały 4 mld zł strat, spalanego w elektrowniach, które, cytując prezesa państwowej PGE, za półtora roku zbankrutują, jeśli nie wspomogą ich podatnicy. Węgla, którego zgodnie z głosem nauki, w energetyce w 2030 roku już nie powinno w ogóle być.

""

Fotorzepa, Robert Wójcik

Foto: energia.rp.pl

Prace nad PEP2040 otacza aura chaosu – we wrześniu 2020 pojawiło się jej streszczenie, teraz komunikat o jej uchwaleniu, całego dokumentu wciąż (tydzień po uchwaleniu) nie ma. Także moment uchwalenia polityki energetycznej jest niepokojący. Jednocześnie trwają bowiem rozmowy strony społecznej z Ministerstwem Aktywów Państwowych (MAP) na temat planu wyłączania kopalń węgla i odchodzenia od tegoż paliwa w elektroenergetyce. Taki plan powinien zostać uwzględniony w nowej PEP2040, jednak MKiŚ stawia MAP i stronę społeczną przed faktem dokonanym. Nowej Polityce Energetycznej natychmiast po uchwaleniu sprzeciwia się Solidarna Polska. Cała sytuacja wygląda na posunięcie taktyczne, a nie element przemyślanej, długofalowej strategii.

Jedynym wygranym PEP2040 jest atom. Wbrew opinii ekspertów (w tym NIK), zwracających uwagę na opóźnienia Polskiego Programu Energetyki Jądrowej i projektów atomowych w Europie, nowy dokument właśnie na energetyce jądrowej opiera bezpieczeństwo energetyczne Polski. Przez 12 lat nie udało nam się ustalić nawet lokalizacji elektrowni jądrowej, czy więc w kolejne 12 lat zdążymy ją uruchomić? Wątpliwe… Czy MKiŚ ma plan B? Jeśli tak, to się nim nie dzieli.

Co z tego wynika? Chaos, brak długoterminowej wizji, nierespektowanie unijnej polityki klimatycznej oznaczają, że niezwykle trudno będzie Polsce negocjować w Brukseli środki na transformację energetyczną. To z kolei przełoży się na to, ile pieniędzy dostaną regiony węglowe i ile miejsc pracy w górnictwie i energetyce węglowej uda się zastąpić nowymi. A także na to, czy będziemy w Polsce budować nowe sektory przemysłu, szkolić specjalistów i brać udział w zielonej transformacji, czy jednak tkwić przy węglu, zadłużając gospodarkę i oddalając się od Europy.

PEP2040 jest przykładem tego, jak jednym dokumentem rozczarować wszystkie grupy społeczne – od górników po ekologów. Komentarze negatywne ciężko zliczyć. Pozytywne ograniczają się do stwierdzenia: dobrze, że wreszcie coś jest. Są sytuacje, w których nawet czerstwy chleb jest na wagę złota. Ale czy Polska nie mogłaby wreszcie zacząć sięgać po gofry?

Komentarze i opinie
Krzysztof Adam Kowalczyk: Transformacji energetycznej brakuje stabilności
Komentarze i opinie
Sposób na transformację? Budowanie miejscowego dobrobytu
Komentarze i opinie
Szef PIE: W 2040 r. energetyka oparta na węglu będzie 40 proc. droższa niż OZE
Komentarze i opinie
Mariusz Janik: Tylko świnie tankują na zapas
Komentarze i opinie
Bartłomiej Sawicki: Donald Tusk ojcem Baltic Pipe? Krok po kroku, jak było naprawdę
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10