Do końca miesiąca rząd ma przedstawić plan ratowania krajowej energetyki. Wieloletnie uzależnienie od węgla zaprowadziło spółki energetyczne na skraj przepaści, w którą teraz spycha je pandemia koronawirusa. Węglowym konglomeratom coraz trudniej o pieniądze na dostosowanie się do rynkowych realiów. Potrzeba zdecydowanych kroków. Widzą to władze Polskiej Grupy Energetycznej, która ogłosiła, że planuje zamknięcie wszystkich swoich elektrowni węglowych.
Conveyor systems transport lignite, also known as brown coal, from the pit floor to the power plant during digging operations at the open pit mine operated by PGE Elektrownia Belchatow SA near Belchatow, Poland/Bloomberg
Choć o modelu prawno-finansowym restrukturyzacji oficjalnie nic nie wiadomo, to historia zna przypadki podziału grup energetycznych na część toksyczną i perspektywiczną. 15 lat temu z niemieckiego koncernu RWE wyodrębniono, najbardziej dochodowe, aktywa odnawialne, dystrybucyjne oraz działalność sprzedażową, które skupiono w nowej, obecnej też w Polsce spółce Innogy. Jeszcze dalej poszli Duńczycy. W 2017 r. zajmujący się wcześniej głównie ropą i gazem państwowy koncern DONG (dziś Orsted) sprzedał wszystkie aktywa konwencjonalne, koncentrując się wyłącznie na przyszłościowych, zielonych technologiach. Pomimo pandemii, od początku roku firma zyskała już na giełdzie kilkanaście procent.
W energetyce najbliżej nam jednak do… Chin. Tamtejsze władze od kilku miesięcy lansują program konsolidacji nierentownych elektrowni węglowych w wyodrębnionej państwowej spółce. Do końca czerwca ma do niej trafić 40 instalacji o łącznej mocy 30 gigawatów, w tym kilka bloków będących jeszcze w budowie. Obrazuje to ryzykowność wysokoemisyjnych inwestycji.
Po latach paraliżu decyzyjnego polski węgiel jest twardszym orzechem do zgryzienia niż jego kuzyn z Zachodu czy Dalekiego Wschodu. Dalsza integracja energetyki z górnictwem jest nie do pogodzenia z unijnym prawem energetycznym. Wrzucenie do aktówek prezesów państwowych koncernów energetycznych kolejnej porcji węgla pociągnie je na dno, bo w takiej konfiguracji nie będą one miały zdolności pozyskania ani kapitału inwestycyjnego, ani pomocy publicznej. Na tym tle wydzielenie nowej spółki to rozsądna alternatywa.