Wiosna 2020 r. w podręcznikach historii będzie zapewne opisywana jako moment zwrotny, jako początek, prawdopodobnie największego wyzwania XXI wieku. Dziś jeszcze nie umiemy ocenić ani skali, ani zakresu zmiany ani, rozmiarów pandemii i skutków wywołanego przez nią kryzysu gospodarczego. Zaczynamy powoli rozumieć, jak bardzo nieodwracalnie skończył się świat jaki pamiętamy z 2019 roku. Stwierdzenie to dotyczy zarówno dotychczasowego stylu i sposobu życia, jak i sposobu i funkcjonowania gospodarek.
Wraz z przedłużającym się stanem unieruchomienia związanego z wirusem COVID-19, nieuchronnie wkraczamy w erę kryzysu gospodarczego. Tyle tylko, że jest to dodatkowy problem w naszym portfelu problemów. Kryzys klimatyczny, kryzys migracyjny i rosnące nierówności, to tylko niektóre z nich, o których tylko chwilowo będzie się mniej mówi. Nie oznacza to wcale, że są one dziś mniejsze niż przed kilkoma miesiącami.
Ekonomiści zaczynają analizować rozmiary gospodarczego wyzwania związanego z pandemią. Rządy wprowadzają pierwsze programy stymulujące gospodarkę, mające łagodzić skutki spowolnienia. Również polski Parlament pracuje nad rozwiązaniami nazwanych „tarczami antykryzysowymi”. Wszyscy koncentrują się na pandemii, ignorując pozostałe wymienione problemy. Nie można z tym polemizować, ale za chwilę przyjdzie moment, że będziemy musieli się nimi zająć wszystkimi na raz.
Dziś walka z kryzysem wymaga od rządzących w pierwszej kolejności zaspokojenia podstawowych potrzeb: bezpieczeństwa, zdrowia, zaopatrzenia w podstawowe produkty. Te działania się już toczą i miejmy nadzieję, że będziemy mogli szybko przejść do kolejnej fazy walki z kryzysem, czyli projektowania strategicznego planu odnowy gospodarczej. Od tego jak zaplanujemy restrukturyzację gospodarki, zależeć będzie nie tylko jak szybko wyjdziemy z kryzysu, ale również jaka będzie nasza pozycja konkurencyjna w tym przyszłym, zmienionym świecie.
W dyskusji na temat możliwych rozwiązań europejskich, pojawiają się głosy namawiające do pójścia na skróty. Są to głosy, które wzywają do zawieszenia, bądź zniesienia obowiązujących przepisów dotyczących ochrony klimatu i środowiska. Przemysł samochodowy nawołuje np. do złagodzenia przepisów dotyczących minimalnych standardów emisji z silników samochodowych. Przemysł węglowy żąda zawieszenia systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EUETS), czy wręcz podważa implementację Europejskiego Zielonego Ładu. Z drugiej strony mamy determinację Instytucji Europejskich do realizacji polityki klimatycznej i poszukiwania w niej nowego silnika wzrostu dla Europy. Słychać też deklaracje branży odnawialnych źródeł energii, organizacji międzynarodowych i sektora pozarządowego, dostrzegających w kryzysie szansę na przyspieszenie transformacji.