Bazująca na czterech swobodach Unia Europejska przez lata przykładała szczególną wagę do wolnego przepływu: osób, usług, towarów i kapitału na terenie Wspólnoty. Skoro mamy wolny rynek i wspomniane swobody, to działalność podmiotów z UE nie może być ograniczana.
CZYTAJ TAKŻE: Polska wygrała spór z KE w sprawie gazociągu OPAL
Niemiecki gazociąg OPAL, którym tłoczony jest surowiec z Nord Stream 1 wzdłuż zachodniej granicy Polski do Czech, był jednak wyłączony spod zasad tzw. III pakietu energetyczno-klimatycznego. Unijna zasada dostępu stron trzecich do infrastruktury nie była realizowana, bo Gazprom zmonopolizował wykorzystanie rury. PGNiG słusznie skarżył się na takie zachowanie.
W Niemczech kosztem gazowych firm z Unii rosyjski koncern umacniał swój monopol w regionie. Chodzi nie tylko o rynek niemiecki, ale też o Czechy oraz Słowację, gdzie po „zalaniu” tych krajów gazem z Rosji nie było miejsca na surowiec tłoczony przykładowo z Polski.
Trybunał Sprawiedliwości UE uchylił decyzję Brukseli, która w praktyce dawała Gazpromowi wyłączność na OPAL. Wtorkowy wyrok ma jeszcze jeden efekt. Gdy przepustowość OPAL zostanie ograniczona, miliardy metrów sześciennych surowca, na które czekają odbiorcy w Europie Środkowo-Wschodniej, będą musiały być przetłoczone przez Ukrainę. A to oznacza, że plan Władimira Putina, by od stycznia 2020 r. wyrugować Ukraińców z tranzytu gazu, na razie musi zostać odłożony na półkę.