900 dni bez Gazpromu

Można? Można. Ukraina dowodzi, że bez importu surowca z Gazpromu, kraj nie przestał istnieć. Ludzie gotują na gazie, a elektrociepłownie – opalają gazem kotły.

Publikacja: 17.05.2018 13:02

900 dni bez Gazpromu

Foto: energia.rp.pl

Jedenaście lat temu Ukraina była największym importerem rosyjskiego gazu. W 2007 r kupiła w Gazpromie rekordowe 58,8 mld m3 – to więcej niż teraz importują z Rosji największy klient – Niemcy. Udział importu w zaspokajaniu krajowego popytu na gaz na Ukrainie wynosił 70 proc.. Skutek? Nikt gazu na Ukrainie gazu sobie nie żałował. Nikt nie oszczędzał; rosyjski surowiec był trwoniony tak w mieszkaniach jak i w instytucjach czy energetyce.
Gaz kosztował ludzi grosze; Naftogaz obrastał długam; na imporcie bogacił się łańcuch tłustych pośredników; przede wszystkim oligarcha Dmytro Firtasz mający z Gazpromem spółkę RosUkrEnergo – głównego pośrednika w handlu rosyjskim gazem w Europe Środkowo-Wschodniej. Dzięki niej Gazprom podwójnie zarabiał na gazie sprzedawanym Ukrainie.

Premier Julia Tymoszenko wymusiła w 2009 r usunięcia pośrednika. Wtedy import rosyjskiego gazu na Ukrainę spadł dwukrotnie, aby za rządów prorosyjskiego Janukowycza znów skoczyć do 45 mld m3 (2011 r).
Rosjanie zadbali też, by sąsiad nie mógł się obyć bez ulubionego pośrednika. Spółka Firtasza Ostchem Hoilding stała się w końcu 2013 r jedynym dostawcą gazu na Ukrainę. Firtasz dostał od Gazpromu prawie 40 procentową zniżkę na kupowany gaz. Wydawało się, że wrócą stare, dobre czasy.
Wtedy Ukraińcy znów wyszli na Majdan. Ucieczka Janukowycza i jego dworu przewróciła także gazowy rynek do góry nogami. Naftogaz – państwowy gigant energetyczny pod nowym kierownictwem zaczął się stawiać Gazpromowi. Po rosyjskim przejęciu Krymu i wspieraniu separatystów na wschodzie kraju, zerwanie z Gazpromem był tylko kwestią czasu. Nastąpiło to 25 listopada 2015 r.

Od tego czasu ukraińskie zakupy w Gazpromie wynoszą zero. Skutek: obywatele firmy i instytucje zaczęły oszczędzać gaz dzięki czemu zapotrzebowanie zmniejszyło się o jedną trzecią; cena (pod naciskiem Unii) zaczęła rosnąć, a na Ukrainie pojawiły się tak potrzebne inwestycje termoizolacyjne, modernizacja starych sieci przesyłowych; oszczędne technologie.

W 2017 r Naftogaz kupił za granicą cztery razy mniej gazu aniżeli przed dekadą w Gazpromie. Koncern kupował od kilkunastu dostawców z zachodniej Europy. Import pokrył 44 proc. krajowego zapotrzebowania. Gazprom, wciąż bez ukraińskiej zgody, zaopatruje w gaz kontrolowane przez separatystów Donieck i Ługańsk. Ale już nie wystawia za to rachunków.

Czy Ukraina już na stałe odeszła od gazu z Gazpromu?. Nie, choć będą to małe zakupy. Wyrok trybunału w Sztokholmie zobowiązuje Kijów do importu 5 mld m3 rosyjskiego gazu rocznie. Według wielu specjalistów, Ukraina ma tyle własnego gazu, by w ogóle nie musiała go importować.

Dlaczego więc wydobycie krajowe nie rośnie? Po pierwsze wiele złóż jest na terenach wschodnich; po drugie korupcja utrudnia działania zagranicznych firm i zniechęca do inwestycji. Dopóki to ostatnie się nie zmieni, nie ma co liczyć na gazową samowystarczalność. Pomimo to 900 dni bez Gazpromu, to niewątpliwie sukces Kijowa i dla wielu innych państw przykład, że można i nie ma się czego bać.

Jedenaście lat temu Ukraina była największym importerem rosyjskiego gazu. W 2007 r kupiła w Gazpromie rekordowe 58,8 mld m3 – to więcej niż teraz importują z Rosji największy klient – Niemcy. Udział importu w zaspokajaniu krajowego popytu na gaz na Ukrainie wynosił 70 proc.. Skutek? Nikt gazu na Ukrainie gazu sobie nie żałował. Nikt nie oszczędzał; rosyjski surowiec był trwoniony tak w mieszkaniach jak i w instytucjach czy energetyce.
Gaz kosztował ludzi grosze; Naftogaz obrastał długam; na imporcie bogacił się łańcuch tłustych pośredników; przede wszystkim oligarcha Dmytro Firtasz mający z Gazpromem spółkę RosUkrEnergo – głównego pośrednika w handlu rosyjskim gazem w Europe Środkowo-Wschodniej. Dzięki niej Gazprom podwójnie zarabiał na gazie sprzedawanym Ukrainie.

Komentarze i opinie
Krzysztof Adam Kowalczyk: Transformacji energetycznej brakuje stabilności
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze i opinie
Sposób na transformację? Budowanie miejscowego dobrobytu
Komentarze i opinie
Szef PIE: W 2040 r. energetyka oparta na węglu będzie 40 proc. droższa niż OZE
Komentarze i opinie
Mariusz Janik: Tylko świnie tankują na zapas
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze i opinie
Bartłomiej Sawicki: Donald Tusk ojcem Baltic Pipe? Krok po kroku, jak było naprawdę