Wyraźne ocieplenie stosunków gospodarczych Warszawy z Wilnem, o czym mówi w dzisiejszym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” litewski minister energetyki, nie bierze się znikąd. Nasi sąsiedzi, przez lata rzucający kłody pod nogi należącej do Orlenu rafinerii w Możejkach, uznali, że wobec zagrożenia ze strony nieobliczalnej Rosji warto budować regionalne sojusze nie tylko z Łotwą i Estonią, ale i nie zawsze lubianą, ale ważną, Polską. Okazuje się, że postulaty paliwowej spółki na Litwie będą wreszcie spełnione, dzięki czemu rentowność Możejek znacząco wzrośnie. Po latach strat w roku 2016 rafineria zanotowała zysk w wysokości 900 mln zł.
Być może pewien udział w zmianie nastawienia Litwinów mieli Amerykanie, którzy obecni są w regionie nie tylko militarnie – właśnie podpisali umowę na dostawy gazu skroplonego do terminalu LNG w Kłajpedzie, skąd surowiec ma być dostarczany na Łotwę i do Estonii. Niesnaski między sojusznikami z NATO w regionie graniczącym z Rosją nie były dobrze odbierane w Waszyngtonie.
Litwa potrzebuje dobrych stosunków z Polską, szczególnie w obliczu dostosowywania systemu energetycznego do standardów UE. Nasz kraj stanowi ważny element tzw. procesu synchronizacji – umożliwi krajom bałtyckim oddzielenie się od systemu rosyjskiego. Litwa zdecydowała się na bliższą współpracę również ze względu na budowaną elektrownię jądrową na Białorusi. Siłownia w Ostrowcu zlokalizowana jest 40 km od Wilna, stąd zaniepokojeni Litwini zrozumieli, że aby stworzyć regionalny blok przeciwników tej inwestycji, relacje energetyczne między naszymi krajami muszą wreszcie ulec znaczącemu polepszeniu.
Aby były w pełni partnerskie, Warszawa powinna na przyjazne gesty Litwy odpowiedzieć. Wilno od lat proponuje budowę dużego mostu energetycznego z Polską. Na razie działa jedna nitka połączenia LitPol Link. W ramach budowy bezpieczeństwa w regionie warto wzmacniać te więzi i patrzeć na nie jako strategiczny sojusz energetyczny. ©℗