Węgry zostaną zależne od rosyjskiego gazu. „Nie obowiązują nas unijne limity”

Węgierski premier pcha swój kraj w coraz większą zależność od rosyjskich surowców. Budapeszt nie przyłączy się do wspólnych zakupów gazu przez Brukselę i nie będzie przestrzegał limitu cen na gaz proponowanego przez Komisję Europejską. Nie robi też nic, by znaleźć alternatywę dla rosyjskiego gazu.

Publikacja: 21.10.2022 10:11

Węgry zostaną zależne od rosyjskiego gazu. „Nie obowiązują nas unijne limity”

Foto: PAP/EPA/OLIVIER HOSLET

„Największym zagrożeniem dla Węgier były rekomendacje Komisji ds. Energii UE. Gdyby nas do nich włączyli, transport gazu na Węgry mógłby się zatrzymać w ciągu kilku dni. To zagrożenie zostało dziś skutecznie wyeliminowane. Nie zostaliśmy sami, więc udało nam się zawrzeć uczciwy układ. Zgodziliśmy się, że nawet jeśli w Europie zostanie ustalony pułap cen gazu, nie wpłynie to na te długoterminowe kontrakty (z Gazpromem – red.), bez których dostawa gazu na Węgry byłaby niemożliwa. Innymi słowy, jesteśmy zwolnieni z pułapu gazowego, nie zagraża to bezpiecznym dostawom gazu na Węgry” – napisał premier Węgier Viktor Orbán na portalu społecznościowym.

KE ogłosiła zamiar ustalenia pułapu cen gazu po wprowadzeniu ograniczeń na ropę. Węgierski premier wielokrotnie krytykował sankcje wobec Rosji ze względu na duże uzależnienie Węgier od rosyjskich dostaw. 18 października KE zaproponowała szereg działań mających na celu ograniczenie cen gazu w Unii, w szczególności wprowadzenie dynamicznych cen gazu i obowiązku dzielenia się nimi w sytuacjach awaryjnych.

Rząd Orbana od początku kurczowo trzymał się Rosji i rosyjskich surowców. Przez lata nie było na Węgrzech żadnych inwestycji, które pozwoliłyby zmniejszyć zależność.

Czytaj więcej

UE bliżej limitu cenowego na gaz. Są wstępne ustalenia

Według danych Eurostatu w 2021 r. Węgrzy zużyli 10,8 mld m3 gazu (wzrost o 6,1 proc. rok do roku). Gaz miał 34 proc. udział w produkcji energii na Węgrzech. Dla porównania w wypadku Polski było to 17 proc., a większy udział gazu w mikście energetycznym ma w Unii tylko jeden kraj – Niderlandy (38 proc.), posiadające największe złoże lądowe gazu na terenie Wspólnoty (Groningen).

Z kolei zależność Węgier od importu gazu wynosiła w minionym roku 67 proc., co na tle innych krajów nie było wysokie. W Polsce było to 84 proc., w Niemczech 89 proc.; w Belgii, Estonii, Szwecji czy na Litwie cały potrzebny gazu musi być kupowany za granicą. To, czym Węgry różnią się od innych członków Unii, to fakt, że kupują gaz u jednego dostawcy – w rosyjskim Gazpromie i kurczowo się go trzymają.

Na razie ta polityka popłaca. Rosjanie docenili węgierską lojalność, przedłużyli kontrakt na korzystnych – jak zapewnia Orbán – warunkach.

„Największym zagrożeniem dla Węgier były rekomendacje Komisji ds. Energii UE. Gdyby nas do nich włączyli, transport gazu na Węgry mógłby się zatrzymać w ciągu kilku dni. To zagrożenie zostało dziś skutecznie wyeliminowane. Nie zostaliśmy sami, więc udało nam się zawrzeć uczciwy układ. Zgodziliśmy się, że nawet jeśli w Europie zostanie ustalony pułap cen gazu, nie wpłynie to na te długoterminowe kontrakty (z Gazpromem – red.), bez których dostawa gazu na Węgry byłaby niemożliwa. Innymi słowy, jesteśmy zwolnieni z pułapu gazowego, nie zagraża to bezpiecznym dostawom gazu na Węgry” – napisał premier Węgier Viktor Orbán na portalu społecznościowym.

0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gaz
Bułgaria pozywa Gazprom. Chce 400 mln euro odszkodowania
Gaz
Viktor Orban znów grozi Unii Europejskiej. Teraz broni rosyjskiego LNG
Gaz
Kto straci na sankcjach na rosyjski LNG? Nie tylko Kreml
Gaz
Gazprom nerwowo szuka nowych rynków zbytu. Chinczycy się nie spieszą
Gaz
Skandal na Litwie: polsko-litewski gazociąg z rosyjskimi częściami bez certyfikatów