– Mamy do czynienia z astronomicznymi cenami energii elektrycznej dla gospodarstw domowych i firm oraz z ogromną zmiennością rynku. Dlatego przedstawimy zestaw pięciu różnych natychmiastowych środków – zapowiedziała w środę Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.
Po pierwsze, KE chce spłaszczenia popytu poprzez redukcję zapotrzebowania w godzinach szczytu i zaproponuje obowiązkowy cel dla państw członkowskich. Polska nieoficjalnie wypowiada się przeciwko takiemu pomysłowi. Warszawa uważa, że jakiekolwiek środki ograniczające popyt powinny być dobrowolne. Już w lipcu głosowaliśmy przeciw decyzji, która przewidywała obowiązkowe oszczędności gazu w razie kryzysu.
Riposta dla Kremla
Zaciśnięcie pasa to nie wszystko. Kolejne dwa instrumenty mają spowodować, żeby firmy energetyczne dzieliły się z odbiorcami swoimi nieoczekiwanymi zyskami. Jeden to limit cenowy na producentów energii ze źródeł odnawialnych, którzy zarabiają teraz bardzo dużo, bo mają bardzo niskie koszty, a cena kształtowana jest w odniesieniu do bardzo wysokiej ceny gazu na rynku. Drugi instrument to tzw. wkład solidarnościowy, który będą musiały płacić firmy produkujące paliwa kopalne. Konkretny kształt obu mechanizmów ma zostać dopiero przedstawiony, ale KE zależy bardzo na tym, żeby nie były one nazywane podatkami – i nie były tak traktowane. Wtedy decyzja w sprawie ich przyjęcia musiałaby zostać przyjęta jednomyślnie, natomiast mechanizmy powiązane z polityką energetyczną, a nie fiskalną, są przyjmowanie w procedurze większości kwalifikowanej.
Czytaj więcej
Z 40 proc. w lutym do 9 proc. we wrześniu – tak zmniejszył się udział gazu z Rosji na unijnym rynku. Jeszcze trochę, a Wspólnota pozbędzie się rosyjskiej broni gazowej. Bruksela jest bliska wprowadzenia limitu cenowego na gaz z Gazpromu.