Ruszyła surowcowa kontrofensywa Brukseli. Unia nie boi się Putina

Groźby Władimira Putina nie zrobiły wrażenia na przywódcach Europy. Unia będzie interweniować na rynku energetycznym i nie zawaha się przed nałożeniem limitu cen na rosyjski gaz.

Publikacja: 08.09.2022 03:00

Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej

Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej

Foto: AFP

– Mamy do czynienia z astronomicznymi cenami energii elektrycznej dla gospodarstw domowych i firm oraz z ogromną zmiennością rynku. Dlatego przedstawimy zestaw pięciu różnych natychmiastowych środków – zapowiedziała w środę Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.

Po pierwsze, KE chce spłaszczenia popytu poprzez redukcję zapotrzebowania w godzinach szczytu i zaproponuje obowiązkowy cel dla państw członkowskich. Polska nieoficjalnie wypowiada się przeciwko takiemu pomysłowi. Warszawa uważa, że jakiekolwiek środki ograniczające popyt powinny być dobrowolne. Już w lipcu głosowaliśmy przeciw decyzji, która przewidywała obowiązkowe oszczędności gazu w razie kryzysu.

Riposta dla Kremla

Zaciśnięcie pasa to nie wszystko. Kolejne dwa instrumenty mają spowodować, żeby firmy energetyczne dzieliły się z odbiorcami swoimi nieoczekiwanymi zyskami. Jeden to limit cenowy na producentów energii ze źródeł odnawialnych, którzy zarabiają teraz bardzo dużo, bo mają bardzo niskie koszty, a cena kształtowana jest w odniesieniu do bardzo wysokiej ceny gazu na rynku. Drugi instrument to tzw. wkład solidarnościowy, który będą musiały płacić firmy produkujące paliwa kopalne. Konkretny kształt obu mechanizmów ma zostać dopiero przedstawiony, ale KE zależy bardzo na tym, żeby nie były one nazywane podatkami – i nie były tak traktowane. Wtedy decyzja w sprawie ich przyjęcia musiałaby zostać przyjęta jednomyślnie, natomiast mechanizmy powiązane z polityką energetyczną, a nie fiskalną, są przyjmowanie w procedurze większości kwalifikowanej.

Czytaj więcej

Udział Gazpromu w rynku Unii Europejskiej spadł do 9 procent

Oba te instrumenty miałyby doprowadzić do obniżenia ceny energii elektrycznej, ale także wykreowałyby dodatkowe dochody dla państw, które mogłyby je przekazać najbardziej potrzebującym. Polsce bardzo zależy na tym, żeby to nie Komisja, ale państwa członkowskie suwerennie określały, jak będą te pieniądze dystrybuować. Kolejny instrument to wsparcie płynnościowe państw dla firm energetycznych, które będzie możliwe dzięki zmianie zasad pomocy publicznej przez Brukselę. Wreszcie ostatni pomysł KE to pułap cenowy na gaz rosyjski dostarczany do UE rurociągami.

Przewodnicząca KE zwróciła uwagę, że z 40 do 9 proc. spadł udział gazu rosyjskiego w imporcie do UE. Polska uważa, że limit powinien dotyczyć całości importowanego gazu, bo tylko wtedy będzie to miało wpływ na cenę tego surowca. Zdaniem Brukseli to nie ma być jednak sposób na obniżenie ceny gazu na rynku unijnym, ale na obniżenie dochodów Putina. Ponadto niektóre państwa członkowskie‚ jak Czechy czy Słowacja – uzależnione od gazu rosyjskiego dostarczanego rurociągiem przez Ukrainę – boją się odwetu Moskwy i zatrzymania dostaw w ogóle. Na to Komisja opowiada, że Rosja nie jest w stanie znaleźć łatwych alternatyw dla gazu dostarczanego do Europy rurociągiem.

Pierwsza dyskusja dotycząca sposobów radzenia sobie z wysokimi cenami energii odbyła się w środę na poziomie ambasadorów państw członkowskich. W piątek będą o tym rozmawiać ministrowie UE ds. energii. A w kolejnych tygodniach KE przedstawi konkretne projekty legislacji.

Czytaj więcej

Dystrybutor prądu w Finlandii przestrzega Finów: mniej wizyt w saunie

Czekając na szczegóły

Branża na razie czeka na konkrety. – W teorii możemy sobie wyobrazić procentowe ograniczenia w konsumpcji energii elektrycznej dla danych krajów. Nie wiemy jednak, jakie będą z tego tytułu przewidziane rekompensaty dla przemysłu energochłonnego, który będzie musiał ograniczyć produkcję – mówi nam jeden z ekspertów branży. Z kolei prof. Konrad Świrski, wykładowca Politechniki Warszawskiej, wprost sugeruje, że może chodzić o stopnie zasilania. – Duzi odbiorcy prądu już teraz mają w umowach sprzedaży zapisany obowiązek dostosowania się do stopni zasilania, jeśli tylko problem z mocą pojawi się w systemie. KE może wprowadzić takie rozwiązania na całą Unię, choć spodziewam się, że zostanie zachowana dobrowolność – mówi.

Z kolei propozycja nałożenia danin na firmy z rynku OZE pojawia się w sytuacji, kiedy OZE zaczyna przynosić zyski polskim spółkom. W I kw. tego roku EBITDA sektora Energetyka Odnawialna w PGE, największej spółki produkującej prąd w Polsce, wyniosła po raz pierwszy w historii 0,5 mld zł, co stanowi wynik o 159 proc. wyższy w odniesieniu do roku poprzedniego. Spółki jednak nie komentują tych propozycji Komisji.

Czytaj więcej

Zełenski składa UE energetyczną propozycję: Ukraina zastąpi Rosję

Spekulacje dotyczą także ceny maksymalnej na energię elektryczną. Nieoficjalnie mówi się o propozycji ceny na poziomie do 200 euro za MWh, dla źródeł niegazowych. Ceny uprawnień do emisji CO2, kluczowego czynnika kosztotwórczego cen energii, już od kilku dni spadały, do poziomu 70 euro/t. Ceny uprawnień do emisji w ciągu zaledwie dwóch tygodni straciły na wartości ok. 30 proc. – Nie można wykluczyć, że jest to reakcja na zapowiadane działania KE w sprawie złagodzenia skutków wysokich cen energii, które są bardzo dużym obciążeniem kosztowym dla przemysłu, w szczególności producentów stali czy nawozów – mówi Robert Jeszke z Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami.

Pytany o ograniczenie cen energii na poziomie 200 euro za MWh analityk BM Pekao Marcin Górnik uważa, że byłaby to forma podatku od nadmiarowych zysków kapitałowych. – Wprowadzenie takiego ograniczenia, bez wprowadzenia innych form dodatkowego opodatkowania, powinno być korzystne dla spółek energetycznych. Spółki energetyczne, w tym te polskie, powinny nadal realizować duże zyski, przy założeniu jednak, że inna forma dodatkowego opodatkowania się już nie pojawi – wskazuje Górnik.

Opinia dla „Rz”
Robert Jeszke, Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami

Ceny uprawnień do emisji w dwa tygodnie straciły na wartości ok. 30 proc., choć jeszcze niedawno sięgały 100 euro. To prawdopodobnie reakcja rynku na dużą niepewność polityczną związaną z proponowanym pakietem ­RePowerEU, który zakłada zwiększenie celów efektywności energetycznej i uwolnienie 250 mln uprawnień z rezerwy w latach 2023–2026, aby złagodzić skutki uniezależnienia się od paliw z Rosji. Ceny uprawnień do emisji są jedną ze składowych kosztów produkcji energii, zwłaszcza w Polsce. Niższe ceny uprawnień to mniejsze obciążenia dla polskiej energetyki.

– Mamy do czynienia z astronomicznymi cenami energii elektrycznej dla gospodarstw domowych i firm oraz z ogromną zmiennością rynku. Dlatego przedstawimy zestaw pięciu różnych natychmiastowych środków – zapowiedziała w środę Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.

Po pierwsze, KE chce spłaszczenia popytu poprzez redukcję zapotrzebowania w godzinach szczytu i zaproponuje obowiązkowy cel dla państw członkowskich. Polska nieoficjalnie wypowiada się przeciwko takiemu pomysłowi. Warszawa uważa, że jakiekolwiek środki ograniczające popyt powinny być dobrowolne. Już w lipcu głosowaliśmy przeciw decyzji, która przewidywała obowiązkowe oszczędności gazu w razie kryzysu.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gaz
Gazprom pozywa unijne firmy, w tym swojego największego lobbystę
Gaz
Niemcy nie potrzebują rosyjskiego LNG. Forsują unijny zakaz importu
Gaz
Chiny dostały z Gazpromu wielką zniżkę na gaz. Węgrom to się nie spodoba
Gaz
Szykuje się kolejne opóźnienie w rozbudowie terminalu LNG w Świnoujściu
Gaz
Największe złoże gazu w Europie zamknięte. Stało się zbyt niebezpieczne