Vattenfall nie wróci do inwestycji w Polsce

Niemcy nie odczują skutków rezygnacji z atomu, bo ich pozostałe źródła zrekompensują to, co produkują tam siłownie jądrowe - mówi Paweł Smoleń, szef Zarządzania Majątkiem Produkcyjnym Grupy Vattenfall

Publikacja: 12.04.2012 04:37

Vattenfall nie wróci do inwestycji w Polsce

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Rz: Ostatni raport Międzynarodowej Agencji energii pokazuje, że zapotrzebowanie na węgiel nie będzie spadać. To szansa dla tego paliwa także w Europie, w tym w Polsce, mimo tej lansowanej przez UE dekarbonizacji?

Paweł Smoleń:

W Niemczech na uruchomienie czekają bloki węglowe o mocy ponad 10 tys. MW tyle, że pękała stal z których zostały wykonane. Po wyłączeniu elektrowni atomowych mówi się, że nadchodzi tam „renesans" węgla, ale przy jednoczesnym rozwoju zielonej energii – już obecnie ponad 20%. Niemcy stawiają na bardzo zróżnicowany energy mix i Polska mogłaby się pokusić, by nauczyć się czegoś na ich błędach wykorzystując jednocześnie ich pozytywne doświadczenia. W Polsce nie ma jeszcze takiej społecznej negacji budowy bloków węglowych, jak w innych krajach UE, choć to, co dzieje się wokół nowej inwestycji w Opolu, może świadczyć inaczej. W Polsce jeszcze nie przegra się wyborów stawiając na węgiel. Woda, atom i węgiel brunatny to paliwa nieczułe na wahania cen ropy czy kłopotów w republikach arabskich. A Polska ma i węgiel kamienny, i węgiel brunatny i aż się prosi, by opierać energetykę na własnym paliwie. Ale jak wiemy, w UE nie uda się przeforsować samego węgla, dlatego Polska powinna stawiać też na biomasę i wiatr, bo do tego ma warunki. Energia słoneczna w naszych realiach będzie za droga.

A atom? Niemcy od niego odchodzą.

I nawet tego nie odczują, bo ich pozostałe źródła zrekompensują to, co produkują tam siłownie jądrowe.

Polska zawetowała zwiększenie redukcji emisji CO2 do 30 proc. Czy UE walcząc z węglem nie osłabia swojej konkurencyjności, a przy okazji naszej?

Trzeba powiedzieć, że przy okazji pakietu klimatycznego pojawiło się kilka mitów. Np. taki, że zabrania on budowy nowych bloków węglowych. Popatrzmy na Niemcy – widać, że to nieprawda. Nowe bloki zwiększają średnią sprawność elektrowni ograniczając emisję. A w przyszłości może być konieczny CCS, czyli wychwytywanie i magazynowanie CO2. Mówi się, że zmniejsza ono sprawność elektrowni. To prawda, ale np odsiarczanie też,  a dziś jest metodą powszechną. Dlatego CCS trzeba sprawdzać i ulepszać. Trzeba pójść na jakiś kompromis z UE, bo to pozwoli nam jeszcze długo wykorzystywać węgiel. Budujmy bloki na węgiel, badajmy CCS i jednocześnie rozwijajmy biomasę i wiatraki, tu możemy być potęgą.

Te morskie też?

My na Morzu Północnym w nie inwestujemy, choć to technologia stosunkowo nowa.

Wracając do CO2. UE stara się, by cena uprawnień wzrosła, bo dopiero powyżej 15 euro za jednostkę opłacalne są nowoczesne inwestycje energetyczne. Tymczasem obecna cena to ok. 6-8 euro.

Mówi się, że cena energii wzrośnie przez CO2. Tymczasem emisja dwutlenku węgla już dawno wliczana jest w koszty produkcji. Ale oczywiście ważne, ile będzie kosztować to prawo. Od 2013 r. będziemy mieć aukcje praw do emisji CO2. Cena energii jest jednak głównie pochodną cen paliwa, zwłaszcza węgla kamiennego i gazu. Uważam, że bardzo możliwy jest scenariusz, że hurtowe ceny energii w tej dziesięciolatce znacząco nie wzrosną, a może nawet spadną. Np. już ten rok pokazuje tendencję spadkową. Patrząc na giełdy energii, gdy jest sporo nadwyżki ze źródeł konwencjonalnych i zielonych, energia na rynku hurtowym od razu tanieje. Są prognozy mówiące o tym, że także w sytuacji droższych zakupów większej liczby uprawnień praw do emisji CO2 cena energii się nie zmieni – zmieni się tylko ekonomika elektrowni - spadną zyski, jeśli wyższych kosztów CO2 nie skompensujemy np. wzrostem efektywności w innych obszarach.

Czy w tym kontekście plan budowy 900 MW węglowych o wysokiej sprawności przez Kompanię Węglową ma racje bytu?

To bardzo dobry pomysł. Gdy energetyka ma swoje paliwo, jak np. nasze elektrownie na Łużycach, taka konfiguracja świetnie się sprawdza ekonomicznie.

Mówi się o nowych mocach węglowych, wiatrowych i wielu innych, a z drugiej jest kłopot, bo w pewnym momencie nasza sieć tego wszystkiego nie wytrzyma. Stąd batalia o ustawę o korytarzach przesyłowych.

Według dawnych niemieckich prognoz ich sieć powinna się „przeładować" już wiele lat temu, a tymczasem do maksimum obciążenia w niektórych punktach dochodzą dopiero teraz. Obecne prognozy są ostrożne, według mnie da się przyłączyć do sieci więcej mocy niż zakładają obecne limity, bo prognozy są po prostu zbyt ostrożne. Poza tym trzeba tu myśleć regionami czy węzłami, a nie całym krajem. Inne możliwości mają sieci na Śląsku, inne np. w Suwałkach.

A Vattenfall jest teraz bardziej konwencjonalny czy zielony po tym, jak sprzedaliście węglowe aktywa w Polsce Tauronowi i PGNiG?

Vattenfall ma cztery odnogi produkcji: woda (w Szwecji i Niemczech), atom (w Szwecji, gdzie trwa dyskusja, co dalej z tymi siłowniami i wyłączany w Niemczech), węgiel brunatny w  Niemczech i elektrociepłownie na gaz i węgiel kamienny w Berlinie, Hamburgu, Kopenhadze czy Amsterdamie. W te cztery odnogi inwestujemy tak, by dobrze utrzymywać istniejący majątek produkcyjny, przy czym jeśli chodzi o węgiel brunatny, to staramy się o nowe koncesje na złoża, bo to paliwo daje praktycznie największą niezależność wśród źródeł konwencjonalnych. Ale na razie nie planujemy nowych mocy, bo Vattenfall nie chce budować bez CCS, a w Niemczech nie ma ku temu uwarunkowań prawnych. W nowe moce inwestujemy ale wiatrowe, np. na Morzu Północnym.

Sam pan mówi, że nawet Niemcy nie radzą sobie z CCS. A Austria np. zakazała składowania CO2 w swoim kraju. To jak UE chce to rozwijać?

Kłopotem nie jest wychwyt CO2, ale transport i magazynowanie, tu trzeba rozwinąć pilotaż. Można by składować CO2 na Morzu Północnym, co zresztą już się dzieje, a to przyspiesza wydobycie ropy i gazu. Skoro są gazociągi oplatające Europę, można sobie wyobrazić gazociągi z CO2 – istnieją w USA. Musimy inwestować w technologie, których dziś nie znamy, by sprawdzały się w przyszłości.

Jest szansa, że wrócicie z inwestycjami do Polski?

Trzeba mierzyć siły na zamiary. Na razie inwestujemy gdzie indziej i nie spodziewam się inwestycji w Polsce. Ponadto Szwedzkie społeczeństwo generalnie jest przychylne węglowi, który w Polsce jest podstawą produkcji. Musimy też moderować nasze apetyty inwestycyjne, aby utrzymać wiarygodny rating finansowy. Dlatego Vattenfall postanowił skoncentrować się tylko na trzech krajach: Szwecji, Niemczech i Holandii.

CV

Paweł Smoleń

, ur. w 1965 r., absolwent Politechniki Warszawskiej i SGH. W latach 90. partner Arthur Andersen Polska (doradztwo dla energetyki). W latach 2001 – 2010 wiceprezes, a potem prezes Vattenfall Heat Poland. Wiceprezydent PKPP Lewiatan, obecnie szef zarządzania majątkiem produkcyjnym grupy Vattenfall w Berlinie.

Rz: Ostatni raport Międzynarodowej Agencji energii pokazuje, że zapotrzebowanie na węgiel nie będzie spadać. To szansa dla tego paliwa także w Europie, w tym w Polsce, mimo tej lansowanej przez UE dekarbonizacji?

Paweł Smoleń:

Pozostało 97% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie