Rz: Jak długo za ropę będziemy płacić po 105–106 dol. za baryłkę?
Przez kilka najbliższych tygodni tego kwartału. Już w drugiej połowie tego roku ceny będą nieznacznie wyższe. Co prawda Europa nadal jest w recesji, ale gospodarki chińska i amerykańska notują już wzrosty. Dzisiejsze trochę niższe ceny, niż było to na początku roku, wynikają z tego, że produkcja w krajach OPEC idzie pełną parą, więc właściwie nie mamy żadnych podstaw, aby liczyć na zniżkę cen, bo ropy więcej nie będzie. W tej sytuacji cena w granicach 105–115 stała się na rynku nową „normalnością".
I nawet pod koniec tego kwartału nie można liczyć na większe spadki?
Jeśli dojdzie do korekty na rynkach kapitałowych, pojawią się jakieś niekorzystne informacje gospodarcze, wówczas ropa stanieje, ale będzie to naprawdę nieznaczna obniżka cen. Ale w Stanach Zjednoczonych indeksy giełdowe biją kolejne rekordy, mimo że dane ekonomiczne w ostatnich dniach wcale nie były zachwycające. Nie wykluczam jednak, że może dojść do zmniejszenia apetytu inwestorów na ryzyko, wówczas ceny spadną. Ropa wtedy może stanieć chwilowo do 100, może nawet 95 dol. za baryłkę gatunku Brent. Tańsza nie będzie. W tej chwili silne wsparcie mamy na poziomie ok. 98 dol. za baryłkę. Tylko gdyby ceny doszły do tego poziomu i próbowały się utrwalić, producenci natychmiast daliby wyraz swojemu niezadowoleniu i zmniejszyliby podaż. Ta reakcja może nastąpić bardzo szybko. Im dzisiaj zależy na utrzymaniu stabilnych cen nieco powyżej 100 dol. za baryłkę.
Jak wiele ryzyka politycznego jest dzisiaj wliczone w obecnych cenach Brenta? Mamy napięcie wokół Iranu, gdzie rozmowy z Unią Europejską załamały się. Mamy trudną sytuację w Korei Północnej, gdzie nie wiadomo, jak potoczą się dalej wydarzenia. Czy to ryzyko już jest wliczone w obecne ceny?