Rz: Consus sprowadza biomasę z Afryki i sprzedaje ją europejskim koncernom energetycznym. Dlaczego firma nie pozyskuje tego surowca na polskim rynku? Nie mamy tyle biomasy czy po prostu nie potrafimy wykorzystać potencjału?
Jarosław Kłapucki: W Polsce rynek biomasy rozwija się dobrze, istnieje przecież sporo dobrze funkcjonujących firm, które specjalizują się w tym kierunku. Jednak polskiego surowca po prostu mamy za mało. To nie jest tak, że takie firmy jak nasza stanowią zagrożenie dla producentów biomasy w Polsce. My nie uzyskujemy przecież wyższej ceny za sprzedawane produkty niż firmy oferujące polski surowiec. Tu nie ma konkurencji cenowej. Problem polega na tym, że producenci polskiej biomasy nie mają takiej skali działania, by móc oferować duże dostawy energetyce zawodowej.
Jak można temu zaradzić?
Dobrym pomysłem byłoby grupowanie się tych firm w stowarzyszenia czy konsorcja, które mogłyby oferować zakładom większe ilości surowca i negocjować ceny. Jeśli ktoś dostarcza 300–400 ton surowca miesięcznie do zakładu, którego zapotrzebowanie w tym okresie sięga 6–10 tys., to on jest dla niego marginalnym dostawcą. Energetyka w Polsce i w Europie potrzebuje ekopaliwa, by móc produkować tzw. czystą energię. Dlatego powinniśmy wspierać zarówno polskich producentów biomasy, jak i każdego importera, który potrafi sprowadzać tani surowiec.
Tymczasem w naszym kraju biomasę wykorzystuje się przede wszystkim do współspalania jej z węglem w dużych elektrowniach. Organizacje ekologiczne grzmią, że to nie ma nic wspólnego z zieloną energią i żądają wycofania wsparcia dla tego typu instalacji. Zbliża się koniec rynku biomasy?