W przyszłym roku Białoruś zapłaci drożej za rosyjski gaz, głoszą tytuły rosyjskich mediów. Brzmi groźnie, ale szczegóły wzbudzają śmiech. Gaz podrożeje o całe...12 dol. na 1000 m3. Podczas kiedy Niemcy, Polska, Ukraina czy Litwa płacą 440-550 dol., Białoruś całe 175 dol..
Zameldował o tym jaśnie panującemu Łukaszence (ksywa Bat'ko), sam prezes Gazpromu. Dodał, że koncern zwiększa dostawy, a także tranzyt przez Białoruś. Miller dodał, że Gazprom widzi perspektywy dla rozbudowy gazociągu Jamał-Europa. Bat'ka łaskawie zauważył, że po raz pierwszy od wielu lat „nie ma w czym upominać Gazpromu".
Takie wyjątkowe traktowanie Białorusi przez Rosjan ma oczywiście swoje wytłumaczenie. Gazprom sprzedaje tam gaz samemu sobie, bo jest jedynym właścicielem krajowego operatora (Bieltrasgaz) i wszystkich magistrali (7500 km). Jednym z warunków na których Ba'tka zgodził się sprzedać Bieltrasgaz była właśnie niska cena. Bliższa tej, która jest na rynku wewnętrznym Rosja aniżeli wolnemu rynkowi.
Takie podejście musi wzbudzać emocje wśród innych największych klientów Gazpromu. A są to Niemcy - odbiorca największy, Ukraina i Turcja. A także Polska - trzeci największy klient Rosjan w Unii (po Niemcach i Włochach).
Wyraźnie widać, że tanio płacą tylko te kraje, w których rządzi Gazprom. A może raczej te w których rządzi Bat'ka. Ten białoruski satrapa wydaje się bowiem wyjątkowo skuteczny w podjazdowej wojnie z wielką Rosją. Czy to chodzi o gaz, czy o nawozy potasowe czy o ropę.