Jak podkreślał podczas oficjalnego otwarcia stacji prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Henryk Majchrzak, ma ona znaczenie strategiczne, gdyż jest przedostatnim elementem układu, który w pełni zabezpieczy dostawy energii elektrycznej do aglomeracji warszawskiej.
- Warszawa jest zasilana z czterech kierunków, z zachodu z elektrowni Pątnów-Adamów-Konin, z południowego zachodu z elektrowni Bełchatów, w północnego wschodu z Ostrołęki i z południowego wschodu - z Kozienic. Kiedy zbudowane zostanie połączenie Kozienic z Ołtarzewem, wokół Warszawy zostanie zamknięty pierścień sieci 400 kV - tłumaczył Majchrzak. Przypomniał, że PSE podpisało już kontrakt na budowę połączenia Ołtarzew-Kozienice i powinno ono powstać za 3-4 lata.
Budowa stacji kosztowała ok. 180 mln zł, z czego ok. 90 mln zł pochodzi ze środków unijnych. Wicepremier Janusz Piechociński podkreślał, że ten pierwszy oddany do użycia element połączenia Polska-Litwa jest dopełnieniem bezpieczeństwa energetycznego w naszej części Europy w partnerstwie z krajami bałtyckimi.
Dodał, że wnioski z wielkiej awarii sieci pod Szczecinem kilka lat temu zostały wyciągnięte i po zbudowaniu połączenia Kozienice-Ołtarzew stolica będzie już w pełni zabezpieczona przed podobnym scenariuszem.
- Bezpieczeństwo energetyczne kosztuje, ale jego brak kosztuje jeszcze więcej. Jesteśmy zdeterminowani, by zapewnić polskiej gospodarce tanią i bezpieczną energię, wytwarzaną w oparciu o rodzime surowce – stwierdził Piechociński. Przypomniał, że w Opolu, Kozienicach i Jaworznie powstaną wysoko wydajne bloki węglowe, a w tej perspektywie budżetowej UE zbudowanych w Polsce zostanie ponad 1000 km linii wysokiego napięcia.