To wynik berlińskiego porozumienia między Gazpromem a rządem w Kijowie, do którego doprowadził unijny komisarz ds energii, Guenther Oettinger. Gazprom odciął Ukraińcom dostawy gazu latem po tym, jak nie doszło do porozumienia ile tak naprawdę Kijów jest winien Gazpromowi za wcześniejsze dostawy. Teraz, jeśli dojdzie do ratyfikacji porozumienia w następnym tygodniu kwota 3,1 mld dol. zostanie rozłożona na dwie raty, a Gazprom zobowiąże się do wysłania na Ukrainę od października do marca 2015 przynajmniej 5 mld sześciennych gazu po cenie 385 dol. za tysiąc metrów sześciennych, a dostawy te muszą zostać przedpłacone.
Ze swojej strony Oettinger zagwarantował, że Unia Europejska będzie gwarantem dodatkowego kredytu Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a pierwsza transza w wysokości 2 mld dolarów zostanie wypłacona do końca października, zaś pozostałe 1,1 mld dol. do końca grudnia.
Rosjanie są zadowoleni z takiego rozwoju sytuacji, bo Gazprom któremu sankcje odcięły możliwości finansowania zagranicą bardzo potrzebuje pieniędzy. Jest więc szansa, że w ostatniej chwili nie wynajdą , jak to mają w zwyczaju, przeszkód, które porozumienie uniemożliwią. —Szczegóły umowy na zimowe dostawy są satysfakcjonujące - mówił w ostatni piątek w Berlinie, gdzie toczyły się negocjacje Aleksander Nowak, minister ds energii Rosji. Jego zdaniem w konflikcie gazowym między Ukrainą a Rosją doszło do kroku w dobrym kierunku.
Berlińskie porozumienie jest oczywistym sukcesem Rosji, która skłoniła Węgrów, by nie zgadzali się na tzw. rewers, czyli przesył rosyjskiego gazu na Ukrainę. Rząd w Budapeszcie poinformował o tym po wizycie prezesa Gazpromu, Aleksieja Millera. Miller spotkał się z Viktorem Orbanem, premierem Węgier, który narzekał na zmniejszone dostawy rosyjskiego gazu po tym, jak jego kraj wspólnie ze Słowacją i Polską, na mocy porozumienia z Brukselą rewersem dostarczały gaz na Ukrainę. Jeszcze tego samego dnia węgierski operator gazociągów FGSZ poinformował, że wstrzymał rewers na Ukrainę argumentując to koniecznością wykonania prac technicznych, zapewniających bezpieczeństwo dostaw. Również w poniedziałek Węgrzy poinformowali o wznowienia prac nad budową gazociągu South Stream. Temu projektowi sprzeciwia się Bruksela. Zresztą reakcja Komisji Europejskiej była natychmiastowa. Helen Kearns, rzeczniczka KE powiedziała, że Bruksela oczekuje od wszystkich krajów członkowskich, aby rewersem dostarczali gaz Ukrainie. - Jak wiadomo zakazu rewersu nie ma w swoich umowach z Gazpromem żaden z krajów UE, które mają prawo odsprzedaży rosyjskiego gazu tak krajom Wspólnoty, jak i krajom trzecim, jakim jest np. Ukraina - mówiła Helen Kearns.