Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo spiera się z rosyjskim Gazpromem w coraz większej liczbie spraw. Według Roberta Zajdlera, radcy prawnego Zajdler Energy Lawyers & Consultants, w okresie ostatnich kilkunastu miesięcy zaobserwować można większe zantagonizowanie relacji pomiędzy obiema stronami.
– Przyczyn tego można upatrywać w wielu obszarach. Jednym z nich jest z pewnością walka o rynek sprzedaży gazu ziemnego – mówi Zajdler. Kolejnej dopatruje się w potrzebie zapewnienia rentowności planowanych inwestycji infrastrukturalnych. Jednocześnie wyraża nadzieję, że negatywną konsekwencją tych działań nie będzie zahamowanie procesu liberalizacji krajowego rynku gazu.
Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw i gazu, przyczyn obecnych sporów dopatruje się w dwóch wydarzeniach. – Po pierwsze, w 2019 r. wygasa kontrakt dotyczący przesyłu rosyjskiego surowca polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego i nie wiadomo, czy i jaka będzie kolejna umowa. Po drugie, PGNiG chce zablokować dalszą ekspansję Gazpromu w UE – twierdzi Szczęśniak.
Wygrana bitwa
PGNiG wygrał właśnie z Gazpromem batalię o to, na jakich zasadach i w jakim zakresie Rosjanie będą mogli korzystać z niemieckiego gazociągu OPAL, który jest lądową odnogą Nord Streamu, biegnącą wzdłuż granicy z naszym krajem. Dzięki działaniom polskiej spółki Gazprom ma dziś prawo do korzystania z połowy jego mocy przesyłowych. Będzie tak przynajmniej do kwietnia 2018 r.
Czy Gazprom wygra całą wojnę, zdecyduje Trybunał Sprawiedliwości UE. Na wniosek PGNiG musi on rozstrzygnąć, czy Gazprom będzie miał prawo do korzystania z 80–90 proc. mocy OPAL-u, na co zgodziła się wcześniej Komisja Europejska. Rosjanom jest to potrzebne do redystrybucji gazu, który może trafić do Niemiec poprzez planowany gazociąg Nord Stream 2. PGNiG stawia na projekt gazociągu z Norwegii przez Danię do Polski, co budowa Nord Stream 2 mogłaby uniemożliwić.