Rozwiązania proponowane przez operatora systemu przesyłowego, zapowiadane podczas prezentacji strategii PSE na lata 2017–2019, mają dać wytwórcom energii wyraźne sygnały do inwestowania jeszcze przed wdrożeniem rynku mocy. Wszystko po to, by uniknąć problemów z bilansowaniem systemu w kolejnych latach.
Bezpieczeństwo energetyczne i oddalenie widma blackoutu ma jednak cenę. Dla przeciętnego Kowalskiego reformy rynku oznaczają wzrost cen energii już niebawem, a nie dopiero za kilka lat.
Zniesienie limitów
PSE zapowiada m.in. reformę rynku bilansującego. Obecnie trwają prace nad systemem informatycznym, który pozwoli na efektywne zarządzanie dostępnymi w systemie mocami oraz popytem w ramach usługi redukcji poboru energii na żądanie operatora (tzw. DSR). PSE ogłosiło niedawno przetarg na świadczenie tej usługi na nowych zasadach, tj. płacić będzie nie tylko za rzeczywiste ograniczenie mocy, ale także za gotowość do tego. To zwiększy budżet tego mechanizmu i rachunki za prąd. Eksperci przewidują jednak, że to i tak będzie tańsze niż budowa nowego bloku. Wzrosnąć mogą też budżety mechanizmów bilansowania systemu, tj. operacyjnej rezerwy mocy oraz interwencyjnej rezerwy zimnej, z których już korzystają nasi wytwórcy.
Na wyższy poziom cen hurtowych wpłynąć może proponowane przez operatora zniesienie maksymalnej ceny na energię na rynku bilansującym (dziś to 1500 zł/MWh) lub podniesienie jej do poziomów podobnych do tych obowiązujących w państwach zachodnioeuropejskich. Co prawda rynek bilansujący jest jedynie rynkiem technicznym, na którym nie handluje się energią. Ale ceny na nim pośrednio wpływają na rynkowe poziomy – najpierw w spocie, a następnie w kontraktach na Towarowej Giełdzie Energii. Dla wyjaśnienia, maksymalne poziomy cen na rynku bilansującym widzimy, gdy w systemie brakuje mocy, jak np. po wprowadzeniu 20. stopnia zasilania w sierpniu 2015 r.
Prezes PSE nie odpowiedział jednak wprost na pytanie, na jakim poziomie widzi w przyszłości limit cen na rynku bilansujacym, a także czy planowane jest zniesienie dolnej granicy na poziomie 70 zł/MWh). – Limity cenowe będą przedmiotem naszej dyskusji z regulatorem – mówi tylko Kłossowski. – Projekt tzw. pakietu zimowego przewiduje ceny od minus 2 tys. euro do wartości nieobsłużonego zapotrzebowania na energię – dodał.