Konwersja promieniowania słonecznego jest najłatwiejszym sposobem zagwarantowania dostaw czystej, ekologicznej, odnawialnej energii w krajach uprzemysłowionych – przekonują eksperci. Daje niezależność energetyczną i – co ostatnio stało się niezwykle istotne – jest to technologia „zielona". Do tego jest niezwykle bezpieczna, co ma niebagatelne znaczenie, gdy weźmiemy pod uwagę potencjalne skażenie wywołane np. awarią elektrowni atomowej.
Według dr. Stanisława Pietruszko, prezesa Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki, już obecne koszty systemów fotowoltaicznych czynią ten sposób produkcji energii elektrycznej w okresie zapotrzebowania szczytowego konkurencyjnym cenowo wobec starszych technologii.
To się jednak zmienia. Według najnowszego raportu Komisji Europejskiej (sporządzonego przez Joint Research Centre – JRC) w 2010 roku produkcja przemysłu fotowoltaicznego (liczona w mocy modułów) podwoiła się i sięgnęła rekordowego poziomu 23,5 gigawata.
Kryzys niestraszny
„Od 1990 roku produkcja ogniw fotowoltaicznych zwiększyła się 500-krotnie. Z 46 megawatów do 23,5 gigawata w 2010 r. To czyni z przemysłu fotowoltaicznego jeden z najszybciej rozwijających się obecnie sektorów rynku" – czytamy w raporcie JRC.
Zdaniem autorów dokumentu ten sposób produkcji energii elektrycznej staje się coraz bardziej atrakcyjny dla inwestorów. Najważniejszym powodem są spadające ceny modułów, a jednocześnie rosnące koszty energii pozyskiwanej z konwencjonalnych źródeł. Do tego dochodzi zagrożenie przeciążeniem istniejącej sieci elektrycznej, a także coraz większa moda na rozwiązania proekologiczne.