– Nie ulegamy emocjom, patrzymy na wszystko w sposób pragmatyczny – przekonywał uczestników Kongresu Energetycznego w Sopocie główny geolog kraju Jacek Henryk Jezierski. – Firmy prowadzące prace wiedzą, że nie będzie drogi na skróty; mamy prawodawstwo unijne, bardziej restrykcyjne niż w USA, a także instytucje, które stoją na straży tego, by prace były realizowane właściwie.
Perspektywy poszukiwań i wydobycia gazu łupkowego w Polsce i innych krajach Europy oraz szanse i obawy, jakie towarzyszą pracom, były głównymi tematami obrad drugiego dnia kongresu.
W Polsce prace poszukiwawcze gazu w łupkach są najbardziej zaawansowane i mają silne poparcie polityczne. Inaczej jest w Niemczech, Francji czy Bułgarii, gdzie złoża też są, ale odwierty wstrzymano. W Bułgarii – jak przyznał Ivan Hinovski z Bułgarskiego Forum Energii – z powodu bardzo silnej presji ekologów prace poszukiwawcze się opóźniają. – Mamy specjalny program ochrony środowiska, ekolodzy są bardzo przeciwni pracom – wyjaśnił. – A moratorium, które wprowadzono w kraju, oznacza zakaz stosowania pewnych praktyk przez firmy. Społeczeństwo oczekuje odpowiedzi na wiele pytań.
Ivan Hinovski stwierdził nawet, że choć wcześniej w jego kraju wykonano ponad 1000 odwiertów przy poszukiwaniach gazu ziemnego, to wyników geologów „nikt nie chce słuchać". – Bo ludzie i ekolodzy żądają danych o gazie łupkowym na podstawie badań z Polski i USA, dlatego będę wdzięczny za takie dane także z Polski.
Z kolei wicedyrektor rosyjskiego Centrum Geopolityki i Dyplomacji Energetycznej Władimir Timochow zapewnił, że jego kraj nie jest zainteresowany eksploatacją złóż łupkowych, choć są one bardzo duże. – W ciągu 30 lat nie spodziewamy się wydobycia gazu z łupków, bo mamy konwencjonalny, a jego cena 5 – 10 dol. za 1000 m sześc. jest wyjątkowo atrakcyjna – stwierdził dyrektor.