To właśnie Bułgarzy są drugim (po Francji) krajem Europy, który ustawowo zakazał wydobycia tego gazu. Decyzja parlamentu z 19 stycznia, to efekt dużych protestów społecznych przeciwko pracom wydobywczym koncernu Chevron na szelfie Morza Czarnego. Pod naciskiem opinii publicznej, która metodę wydobycia gazu (tzw. szczelinowanie hydrauliczne) uznała za szkodliwą dla środowiska, Sofia odebrał Amerykanom przyznaną licencję.
Bułgarskie złoża szacowane są na 1 mld m3 czyli jedną czwartą krajowego zapotrzebowanie. Teraz kraj większość błękitnego paliwa Bułgaria kupuje w Rosji. Jako uczestnik projektu budowy Gazociągu Południowego ma szanse na korzystniejszą cenę i lepsze kontrakty od Gazpromu.
Zdeterminowani w poszukiwaniach alternatywnych od rosyjskich dostaw, są Litwini. Obecnie ponad 80 proc. gazu kupują w Gazpromie i płacą najwyższą cenę w Unii. Na zniżki nie mogą liczyć, bo są skłóceni z Rosjanami, po tym jak postanowili podzielić krajowego operatora gazowego. A to godzi w interesy Gazpromu.
Amerykanie z agencji Energy Information Administration (EIA) szacują, że na Litwie gazu łupkowego jest tyle, że starczy na zaspokojenie potrzeb kraju (wynoszą ok. 2 mld m3 rocznie) przez 30 do 50 lat.
Łupki zalegają na południowym zachodzie Litwy i prace poszukiwawcze zapowiedziała tam już spółka litewska Minijos Nafta z kapitałem polskim (grupa Lotos) i duńskim. Spółka deklaruje zainwestowanie w tym roku ok. 10 mln litów (ponad 12 mln zł), podał w piątek dziennik „Lietuvos Rytas".