Wielka wojna gazowa

Izrael, Cypr, Turcja i Liban. Kto przejmie kontrolę nad złożami surowca odkrytymi na Morzu Śródziemnym

Publikacja: 27.01.2012 02:15

Izraelczycy obawiają się, że ich platformy gazowe mogą paść ofiarą sabotażu. Na zdjęciu instalacja n

Izraelczycy obawiają się, że ich platformy gazowe mogą paść ofiarą sabotażu. Na zdjęciu instalacja na złożu Tamar

Foto: AP

„Dlaczego Mojżesz musiał dla swojego narodu wybrać jedyny skrawek Bliskiego Wschodu, na którym nie ma nawet kropli ropy" – powiedziała kiedyś była premier państwa żydowskiego Golda Meir. Wygląda jednak na to, że Mojżesz wiedział, co robi. Olbrzymie złoża gazu odkryte u wybrzeży Izraela mogą pozwolić temu państwu stać się bliskowschodnią Norwegią, jednym z czołowych eksporterów surowca na świecie.

– Badania jeszcze trwają, ale wygląda na to, że na naszym terytorium znajduje się żyła złota – powiedział „Rz" prof. Efraim Inbar, szef Centrum Studiów Strategicznych Begin-Sadat w Tel Awiwie. – Dzięki tym złożom zarobimy olbrzymie pieniądze i staniemy się wreszcie samowystarczalni energetycznie. Nasza pozycja w regionie i w świecie wzrośnie w sposób nieprawdopodobny – dodał.

Do tej pory Izrael czerpał gaz głównie z Egiptu poprzez rurociąg biegnący przez Synaj. W efekcie niedawnej rewolucji władze w Kairze straciły jednak kontrolę nad półwyspem i gazociąg jest regularnie wysadzany w powietrze przez zbuntowanych Beduinów. Izraelczycy muszą się również liczyć z tym, że Bractwo Muzułmańskie, które wygrało wybory w Egipcie, może ich całkowicie odciąć od surowca.

Tymczasem dwa odkryte przez Izraelczyków złoża – Tamar i Lewiatan – mogą zawierać nawet 25 bilionów metrów sześciennych gazu. To wystarczy nie tylko na pokrycie potrzeb państwa żydowskiego na wiele lat, ale zostanie spora nadwyżka. Izrael, eksportując gaz, mógłby zarabiać rocznie 2 – 3 miliardy dolarów. Pieniądze te nie będą trafiały do budżetu, ale stworzony zostanie z nich specjalny fundusz.  Środki na nim zgromadzone będą przeznaczane na rozwój cywilizacyjny Izraela oraz na obronność.

Ataki na platformy?

Izraelskiemu przedsięwzięciu nie zamierzają się biernie przyglądać inni liczący się gracze ze wschodniej części Morza Śródziemnego. Liban odwołał się do ONZ, udowadniając, że część złóż znajduje się pod jego wodami terytorialnymi. Rząd w Bejrucie ogłosił już przetarg na odwierty i być może niedługo na Morzu Śródziemnym pojawią się również libańskie platformy wiertnicze.

Radykalna organizacja Hezbollah ogłosiła, że nie pozwoli, by „syjoniści plądrowali naturalne zasoby Libanu", i zagroziła atakami na izraelskie platformy, które dokonują już wstępnych odwiertów. W odpowiedzi Izrael wysłał w ich pobliże jednostki marynarki wojennej, które regularnie patrolują teraz tę część wybrzeża.

– Liban głośno krzyczy, ale nie jest to siła,  z którą nie moglibyśmy sobie poradzić. Prawdziwy problem stanowi coraz bardziej agresywna Turcja, która stara się zrobić wszystko, by zablokować nasze działania. Chce stanowić most energetyczny między Europą a Azją i nie zniesie żadnej konkurencji. Gra toczy się nie tyle o miliardy dolarów, ile o pozycję regionalnego hegemona – powiedział  prof. Efraim Inbar.

Izraelczycy swoje zamierzenia planują zrealizować we współpracy z Cyprem. Do kraju tego z pierwszą, historyczną wizytą w przyszłym miesiącu poleci premier Beniamin Netanjahu. Cypr także odkrył spore złoża gazu i po połączeniu sił oba państwa mogłyby zbudować gazociąg  łączący je z głodną surowców energetycznych Europą. Miałby on przebiegać przez Grecję i pójść dalej na północ.

– To ogromna szansa dla Polski i innych krajów, które są uzależnione od rosyjskiej energii. Turcy, którzy siedzą w północnej części Cypru, wywierają jednak presję na cypryjskich Greków, by dzielili się z nimi zyskami z gazu. Nie wykluczam, że  gdy pojawi się niebezpieczeństwo stworzenia gazociągu Izrael – Cypr – Europa, Turcy podbiją cały Cypr – podkreślił Inbar.

Tureckie ambicje

– Takie sugestie są  niepoważne – mówi „Rz" prof. Ilter Turan z Uniwersytetu Bilgi w Stambule. – Zajęcie całego Cypru oznaczałoby dla nas zerwanie z UE i innymi sojusznikami na Zachodzie. Nie będziemy ryzykować wszystkiego, by przejąć izraelski  i cypryjski gaz  – dodał.

Według niego, zanim cypryjscy Grecy zaczną budować gazociąg, powinni najpierw rozwiązać konflikt z Turecką Republiką Cypru Północnego. Tamtejsze władze we współpracy  z Ankarą również szukają bowiem pod wodą gazu.

– Pomysł budowania gazociągu z Cypru do Grecji nie jest najlepszy. Oba kraje są od siebie bardzo oddalone. Dużo łatwiej byłoby surowiec transportować najpierw do Turcji, a dopiero potem do Europy – podkreślił prof. Turan.

Przyznał, że Turcja rzeczywiście chce być energetycznym mostem łączącym kontynenty. Planuje transportować do Europy nie tylko gaz z Azerbejdżanu i Rosji, ale także z północnego Iraku czy Iranu.

„Dlaczego Mojżesz musiał dla swojego narodu wybrać jedyny skrawek Bliskiego Wschodu, na którym nie ma nawet kropli ropy" – powiedziała kiedyś była premier państwa żydowskiego Golda Meir. Wygląda jednak na to, że Mojżesz wiedział, co robi. Olbrzymie złoża gazu odkryte u wybrzeży Izraela mogą pozwolić temu państwu stać się bliskowschodnią Norwegią, jednym z czołowych eksporterów surowca na świecie.

– Badania jeszcze trwają, ale wygląda na to, że na naszym terytorium znajduje się żyła złota – powiedział „Rz" prof. Efraim Inbar, szef Centrum Studiów Strategicznych Begin-Sadat w Tel Awiwie. – Dzięki tym złożom zarobimy olbrzymie pieniądze i staniemy się wreszcie samowystarczalni energetycznie. Nasza pozycja w regionie i w świecie wzrośnie w sposób nieprawdopodobny – dodał.

Pozostało 83% artykułu
Energetyka
Inwestorzy i przemysł czekają na przepisy prawne regulujące rynek wodoru
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej