Jeżeli utrzymamy obecny miks energetyczny, niezreformowane górnictwo i brak konkurencji na rynku, to będziemy mieli wysokie ceny prądu – mówi Janusz Steinhoff, wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka – w rozmowie z Pawełem Rożyńskim.
To tylko zagrywka negocjacyjna?
Myślę, że wpływ na stanowisko rządu miały uwarunkowania wewnętrzne. Taktykę można by ocenić pozytywnie, gdyby nie uwzględniać kosztów wizerunkowych. Zostaliśmy znowu sami na placu boju, a przekaz premiera do opinii publicznej jest nieadekwatny do skali problemu i tego, co miało miejsce w Brukseli. Z wypowiedzi premiera można było bowiem wnioskować, że Polska jest wyłączona z działań na rzecz neutralności klimatycznej Europy w 2050 r. Równocześnie będziemy mieli szeroki dostęp do środków na sprawiedliwą transformację. Czyli odnieśliśmy kolejny, ,,wspaniały” sukces. A przecież to całkowity absurd.
Realia są takie, że Polska otrzymała pół roku na wypracowanie swojego stanowiska i oszacowanie kosztów transformacji energetycznej. Ale nie jesteśmy z tego zwolnieni, chyba że wyjdziemy z UE.
Obecna i przyszła polityka energetyczna prowadzona przez Polskę musi uwzględniać strategię klimatyczną UE. Mówienie, że węgiel kamienny będzie kołem zamachowym polskiej gospodarki, jest w tej sytuacji skrajną nieodpowiedzialnością.
Podstawowym dokumentem, który powinien przyjąć rząd i akceptować parlament, jest polityka energetyczna państwa. Ten dokument powinien być projektowany w horyzoncie czasowym przynajmniej do 2050 r. Ale niestety, przez cztery lata rząd go nie przyjął. Dobieramy więc taktykę do nieznanej strategii. Polityka energetyczna powinna być jak najszybciej opracowana i przyjęta przez parlament ponad podziałami politycznymi.
To jest brak odpowiedzialności za państwo. To dominacja socjotechniki i populizmu nad rzetelnym postawieniem sprawy. Górnikom trzeba uczciwie powiedzieć, że przyszłość węgla kamiennego jest ograniczona w dłuższej perspektywie czasowej. Raczej będziemy zwijać tę branżę, niż ją rozbudowywać. Nie możemy zaklinać rzeczywistości. W naszych kopalniach kończą się zasoby.
Mateusz Morawiecki, premier RP