Przez najbliższe 20 lat energia w Polsce będzie droga

Publikacja: 17.12.2019 12:13

Janusz Steinhoff. Fot./Piotr Guzik

Janusz Steinhoff. Fot./Piotr Guzik

Foto: Janusz Steinhoff. Fot./Piotr Guzik

Jeżeli utrzymamy obecny miks energetyczny, niezreformowane górnictwo i brak konkurencji na rynku, to będziemy mieli wysokie ceny prądu – mówi Janusz Steinhoff, wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka – w rozmowie z Pawełem Rożyńskim.

Na ubiegłotygodniowym szczycie w Brukseli usłyszeliśmy polskie ,,nie”.
To tylko zagrywka negocjacyjna?
Myślę, że wpływ na stanowisko rządu miały uwarunkowania wewnętrzne. Taktykę można by ocenić pozytywnie, gdyby nie uwzględniać kosztów wizerunkowych. Zostaliśmy znowu sami na placu boju, a przekaz premiera do opinii publicznej jest nieadekwatny do skali problemu i tego, co miało miejsce w Brukseli. Z wypowiedzi premiera można było bowiem wnioskować, że Polska jest wyłączona z działań na rzecz neutralności klimatycznej Europy w 2050 r. Równocześnie będziemy mieli szeroki dostęp do środków na sprawiedliwą transformację. Czyli odnieśliśmy kolejny, ,,wspaniały” sukces. A przecież to całkowity absurd.
Realia są takie, że Polska otrzymała pół roku na wypracowanie swojego stanowiska i oszacowanie kosztów transformacji energetycznej. Ale nie jesteśmy z tego zwolnieni, chyba że wyjdziemy z UE.
Obecna i przyszła polityka energetyczna prowadzona przez Polskę musi uwzględniać strategię klimatyczną UE. Mówienie, że węgiel kamienny będzie kołem zamachowym polskiej gospodarki, jest w tej sytuacji skrajną nieodpowiedzialnością.
Mamy jakąś strategię energetyczną i klimatyczną?
Podstawowym dokumentem, który powinien przyjąć rząd i akceptować parlament, jest polityka energetyczna państwa. Ten dokument powinien być projektowany w horyzoncie czasowym przynajmniej do 2050 r. Ale niestety, przez cztery lata rząd go nie przyjął. Dobieramy więc taktykę do nieznanej strategii. Polityka energetyczna powinna być jak najszybciej opracowana i przyjęta przez parlament ponad podziałami politycznymi.
Rząd nie wie, w jakim kierunku powinien iść, czy wie, ale boi się reakcji w Polsce?
To jest brak odpowiedzialności za państwo. To dominacja socjotechniki i populizmu nad rzetelnym postawieniem sprawy. Górnikom trzeba uczciwie powiedzieć, że przyszłość węgla kamiennego jest ograniczona w dłuższej perspektywie czasowej. Raczej będziemy zwijać tę branżę, niż ją rozbudowywać. Nie możemy zaklinać rzeczywistości. W naszych kopalniach kończą się zasoby.
""

Mateusz Morawiecki, premier RP

energia.rp.pl

Kto w Polsce odpowiada za energetykę?
Nie wiem. Premier wydał rozporządzenie atrybucyjne, ale nie znowelizowano ustawy o działach. Mamy do czynienia z bałaganem kompetencyjnym, jakiego nie było od 30 lat. W odniesieniu do energetyki minister aktywów państwowych jest równocześnie regulatorem i właścicielem. To niedopuszczalne z punktu widzenia logiki funkcjonowania gospodarki rynkowej. Powołano ministra środowiska, który praktycznie nie ma żadnych kompetencji. Jest też minister klimatu. Ministerstw jest dużo więcej niż kiedyś. Utworzenie niektórych z nich nie ma jakiegokolwiek uzasadnienia.
Priorytetem dla rządu powinno być opracowanie polityki energetycznej państwa. Musimy wreszcie postanowić, czy będziemy budować energetykę jądrową, czy postawimy na energetykę prosumencką, odnawialne źródła energii itd. Błędy popełnione w polityce energetycznej poprzez nieracjonalne regulacje zatrzymały w ostatnim czasie inwestycje w energetyce wiatrowej. Wcześniej mieliśmy przyrost nowych mocy na poziomie kilkuset megawatów rocznie, który w ubiegłym roku w efekcie tychże regulacji spadł do kilkunastu megawatów.
Można odnieść wrażenie, że rząd PiS przeprosił się z energetyką wiatrową.
Tak, tylko niestety straciliśmy dużo czasu. Pozytywnie należy ocenić aktualną sytuację w fotowoltaice, przyrost mocy, szczególnie u prosumentów, jest dość duży, bo uruchomiono atrakcyjny mechanizm wsparcia.
Państwo musi się skoncentrować na rozwiązaniu problemów energetycznych. Dowodem braku skutecznej polityki w tej materii jest fakt, że przedsiębiorcy zaczynają sami myśleć o zapewnieniu sobie energii elektrycznej z własnych źródeł po stabilnej cenie. Mamy bowiem najwyższe hurtowe ceny energii w Europie. Z oczywistym skutkiem dla konkurencyjności polskiej gospodarki.
Z czego to się bierze?
Ze struktury miksu energetycznego, czyli bardzo dużej ilości bloków pracujących na paliwach stałych i dużej emisyjności. Koszt emisji CO2 wzrósł z 5 do 25 euro za tonę. Na 1 MWh emitujemy 850 kg CO2. Do kosztu 1 MWh musimy doliczyć ok. 100 zł opłat środowiskowych. Poza tym ceny węgla w Polsce są wyższe niż na zagranicznych giełdach surowcowych.
""

Bloomberg

energia.rp.pl

Dlaczego?
Koszty wydobycia w polskich kopalniach są wysokie, ze względu na warunki górniczo-geologiczne i niską wydajność pracy. W ostatnich latach nie było motywacji do redukcji kosztów wydobycia. Zaklinano bowiem rzeczywistość, uprawiając propagandę sukcesu. Jedynym sposobem jest zmiana organizacji pracy, czyli praca kopalń przez sześć zamiast pięć dni w tygodniu, aby obniżyć udział kosztów stałych.
Należy zamykać kopalnie?
O przyszłości kopalni decydują dwa czynniki: geologia i ekonomia. Nie można kopalni oceniać z perspektywy jednego roku. Musi być dobre zarządzanie i konkurencja. Trzeba odejść od maniery ręcznego sterowania górnictwem i elektroenergetyką.
Cały czas administracja uprawia propagandę sukcesu. Gdy prezydent mówi, że nie pozwoli zamordować górnictwa, to jest to klasyczny przykład instrumentalnego traktowania górników i brak szacunku dla ludzi ciężkiej pracy. Szanując ich, trzeba im mówić prawdę.
Jak się rządzi państwem, to się pracuje na swoje miejsce w historii, a nie na słupki popularności. Obecnie mamy do czynienia z fałszowaniem historii polskiej transformacji, dezawuowaniem jej autorów przy równoczesnym odcinaniu kuponów od efektów wcześniej przeprowadzonych reform.
W przyszłym roku ceny prądu będą rosły? Czy rząd będzie próbował je zamrozić?
Na szczęście rząd nie zapowiada ustawy, która by wzorem minionego roku zamrażała ceny prądu. Byłoby to wysyłanie na rynek fałszywego sygnału. Jeżeli rosną ceny energii, to pojawia się motywacja do jej oszczędzania. Ze sztucznym zaniżaniem cen mieliśmy do czynienia w PRL. Wszystkie były urzędowe, w efekcie czego przez 40 lat reglamentowaliśmy zarówno wszystkie nośniki energii, jak i samą energię elektryczną, bo cały czas jej brakowało.
III RP wprowadziła mechanizm rynkowy, konkurencję i ceny, które odpowiadają kosztom wytwarzania. Natychmiast spadła nam energochłonność przemysłu. Ten proces wymusił rachunek ekonomiczny.
Czeka nas era drogiej energii?
Przez najbliższe 20 lat energia w Polsce będzie droga, bo produkujemy ją w znaczącym stopniu z paliw stałych. Nic nie wskazuje na to, żeby koszty praw do emisji spadały. One będą rosły. Jeżeli będziemy utrzymywać obecny miks energetyczny, niezreformowane górnictwo i brak konkurencji na rynku, to będziemy mieli wysokie ceny energii. Mało tego – jeżeli będziemy tworzyć podmioty o dominującej pozycji na rynku, czyli niszczyć konkurencję, to będziemy płacić za to w rachunkach za energię elektryczną, a nasz przemysł będzie coraz mniej konkurencyjny. To jest wielki problem naszego państwa. On musi być rozwiązany przy pomocy odpowiedzialnej polityki energetycznej. Powinien powstać dokument, który będzie przyjęty ponad podziałami. Muszą to zrobić politycy, kierując się odpowiedzialnością za przyszłość Polski, a nie poziomem popularności w sondażach.
— notował Grzegorz Balawender
Pozostało 100% artykułu
Energetyka Zawodowa
Jest podpis pod projektem. Rząd spieszy się z mrożeniem cen prądu
energetyka
Były prezes Orlenu Daniel Obajtek: Wytrzymałem w tym piekle 6 lat
Energetyka Zawodowa
W Płocku wykluły się cztery sokoły wędrowne. Orlen ogłosił konkurs na imiona
Energetyka Zawodowa
Ekonomiczny żywot starych węglówek Taurona dobiega końca. Zwolnień nie będzie
Energetyka Zawodowa
Rekordowe wyniki Taurona. W tle 8 miliardów rekompensat