To było lato pod znakiem elektromobilności. Dopłaty do leasingu elektrycznych aut w programie #MójElektryk, kampania zachęcająca Polaków do korzystania z tych proekologicznych pojazdów, zapowiedź pomocy publicznej dla tych przedsiębiorców, którzy będą inwestować w stosowną infrastrukturę ładowania – to tylko kilka spośród zapowiedzianych i uruchomionych w tym okresie inicjatyw.
Przypieczętowaniem zmian ma być wspomniana nowelizacja. Wśród jej zapisów są takie, które ułatwią instalację i użytkowanie punktu ładowania, skracają procedurę rozpatrywania wniosku o instalację, definiują też, w jakich okolicznościach spółdzielnia czy wspólnota mieszkaniowa może wydać odmowną decyzję w sprawie instalacji prywatnego punktu poboru energii. Nowelizacja usankcjonuje dofinansowanie leasingu e-aut, doprecyzuje definicje i przepisy związane z infrastrukturą tankowania wodoru. W zasadzie wszystko gotowe, by dodać impetu rozwojowi elektromobilności w Polsce – w kierunku zapowiadanego niegdyś miliona elektryków do 2025 r.
Zamrożona elektromobilność
Właściwie moglibyśmy powiedzieć, że już jesteśmy potęgą w sferze elektromobilności: polski przemysł zaspokaja w tej chwili trzecią część europejskiego popytu na baterie, a fabryki motoryzacyjne uczyniły Polskę największym w Unii producentem autobusów elektrycznych. Problem w tym, że cała e-branża opiera się na eksporcie, a nie słabiutkim rynku wewnętrznym.
Popyt na auta elektryczne oczywiście wystrzelił i u nas: od początku roku dobił w pierwszej połowie roku niemal 8,3 tys. sztuk – i jest to 150-procentowy wzrost w porównaniu do analogicznego okresu 2020 r. Co więcej, to prawie jedna trzecia wszystkich elektryków, jakie wyjechały na nasze drogi w ostatnich latach (według danych z końca czerwca to niemal 27 tys. e-aut).