Moody's szacuje, że w ciągu najbliższych pięciu lat globalna pojemność centrów danych podwoi się. Przetwarzanie i przechowywanie danych to podstawa w czasach gospodarki cyfrowej. Z tym związana jest analityka dużych zbiorów danych, chmura obliczeniowa, internet rzeczy. Czyli wszystko to, bez czego już dziś nie możemy się obejść, a od czego uzależniamy się w coraz większym stopniu. Nasze zapotrzebowanie na centra danych będzie rosło, a to oznacza konieczność ogromnych inwestycji i dodatkowy popyt na energię.
Jest to szczególnie duży problem w przypadku krajów, które w swoim miksie mają istotny udział paliw kopalnych, trend ten staje bowiem w poprzek planom redukcji emisji zapisanym w strategiach klimatycznych. Z analiz McKinsey wynika, że roczne zużycie energii przez centra danych tylko na rynku amerykańskim może wzrosnąć z 17 GW w 2022 roku do 35 GW w 2030 roku. Przy czym Stany Zjednoczone stanowią w tym przypadku około 40 proc. światowego rynku.
Problemem nie tylko zużycie prądu
Potrzeba też dużo wody. Centra danych składają się z czterech głównych elementów: obiektu, urządzeń przemysłowych (w tym mechanicznych, elektrycznych i hydraulicznych), sprzętu informatycznego i oprogramowania. By sprzęt centrów danych, składający się często z tysięcy serwerów, działał wydajnie, musi być chłodzony. Jak podaje McKinsey, większość dużych centrów danych zastąpiła stare systemy przypominające klimatyzację, które utrzymują chłód w pomieszczeniach, innym rozwiązaniem - ciepło emitowane przez serwery jest odprowadzane przez wentylatory, a następnie chłodzone wodą lub czynnikiem chłodniczym.
W centrach baz danych na całym świecie zużywa się codziennie około 3,8 milionów litrów wody do schładzania urządzeń. W samych Stanach Zjednoczonych w 2020 roku centra danych zużyły 660 miliardów litrów wody. Tymczasem kryzys wodny nabiera coraz bardziej realnych kształtów. Globalna Komisja ds. Gospodarki Wodnej informuje, że z powodu zmian klimatycznych, niszczycielskiego użytkowania gruntów i niewłaściwego zarządzania zasobami, globalny obieg wody znalazł się pod "bezprecedensową presją". Szacunki mówią, że do 2030 roku zasoby słodkiej wody spadną o 40 procent. To niewątpliwie duży problem.
Branża stawia w coraz większym stopniu na odnawialne źródła energii i pracuje nad poprawą efektywności oraz zmniejszeniem zużycia zasobów. To konieczność w dobie zrównoważonego wzrostu i obaw o stan środowiska. Bo działania takie jak redukcja śladu węglowego poprzez zastąpienie w centrach danych Microsoftu konstrukcji z betonu i stali konstrukcjami drewnianymi, nie wystarczą. Dlatego już dziś niektóre organy regulacyjne i rządy narzucają standardy zrównoważonego rozwoju nowo budowanym centrom danych. Aby osiągnąć cele, właściciele centrów danych podpisują umowy zakupu energii w formule PPA z dostawcami energii odnawialnej, niektórzy budują własne źródła OZE. Choć takie inwestycje nie rozwiązują problemu, jeśli centra danych miałyby być w stu procentach zeroemisyjne – OZE są uzależnione od pogody, a to oznacza niestabilność dostaw.