Gość przyznał, że morskie farmy wiatrowe to przedsięwzięcie dla bardzo dużych graczy. – Ok. 1000 przedsiębiorców, którzy zainwestowali w turbiny lądowe nie mają szans na wejście na morze. Oni są skazani na upadek i wymarcie – mówił Podgajniak.
– W najlepszym wypadku, to co powstanie na Bałtyku z trudem zastąpi, to co jest już generowane na lądzie – dodał.
Podkreślił, że jeśli polityka regulacyjna będzie kontynuowana, to co jest na lądzie stopniowo zniknie. – Zostaną tylko najwięksi i najbogatsi, kosztem energetyki rozproszonej – tłumaczył Podgajniak.
– A przecież największy sens ma zbliżanie źródeł energii do miejsc, gdzie jest popyt. Wtedy mamy energetykę konkurencyjną i bezpieczną – dodał.
Gość stwierdził, że wystarczy sobie wyobrazić łódź podwodną, która przetnie kabel podmorski wyprowadzający 1000 MW mocy z farmy na ląd, i mamy problem.