Ponad rok temu doszło do katastrofy ekologicznej na Odrze spowodowanej namnożeniem się w wodzie złotych alg, glonów, które w sprzyjających warunkach uwalniają toksyny. Te doprowadziły do masowego wymierania ryb. Rozwojowi populacji złotych alg sprzyjało kilka czynników. Poza wysoką temperaturą powietrza i niskim poziomem wody było to głównie wyjątkowo duże zasolenie Odry.
Czytaj więcej
Doniosły projekt rozporządzenia KE, chroniącego przyrodę, przeżył głosowanie w PE, ale ledwo. Polacy głosowali przeciw.
Wiele instytucji i środowisk coraz głośniej mówi, że w tym roku sytuacja może się powtórzyć. „Sytuacja Odry rok po katastrofie wygląda fatalnie. Rzeka cały czas jest zalewana solą z kopalń węgla kamiennego” – alarmuje Marta Gregorczyk, specjalistka ds. komunikacji w Greenpeace Polska. W jej ocenie rząd i podległe mu instytucje nic nie robią, aby zmniejszyć zasalanie rzek. Obrywa się też firmom prowadzącym działalność w dorzeczu Odry. Zapytaliśmy te, które są notowane na GPW, co robią, aby zmniejszyć swoje oddziaływanie na rzekę.
Kopalnie węgla
JSW podaje, że w ubiegłym roku wszystkie kopalnie grupy odprowadziły 11,9 mln m sześc. wód kopalnianych, całość do dorzecza Odry. – Zasolone wody dołowe z większości kopalń JSW trafiają do systemu dozującego kolektor Olza, a następnie w sposób kontrolowany trafiają do rzeki Odry. Wody zasolone wprowadzane są do rzeki poprzez dysze rozmieszczone w dnie koryta Odry, co umożliwia wymieszanie wód na krótkim odcinku rzeki – mówi Tomasz Siemieniec, rzecznik JSW.
Czytaj więcej
Wciąż nie znamy oficjalnie winnego zasolenia Odry. Zdaniem organizacji ekologicznych mają być nimi zakłady górnicze na Śląsku. Te odpierają zarzuty, a w Ministerstwie Aktywów Państwowych powstał zespół do spraw odwadniania podziemnych zakładów górniczych.