Unijni eksperci podkreślają, że w ciągu 20 lat aż 18 należało do najcieplejszych w historii. Przez kontynent przetaczają się kolejne fale ekstremalnych upałów (choć w tym roku tego nie odczuliśmy), średnie temperatury za kołem podbiegunowym rosną, co prowadzi do szybszego topnienia pokrywy lodowej, a w Europie susze przeplatają się z powodziami z nieznaną dotychczas częstotliwością. Koszty katastrof naturalnych, których przyczyną była pogoda, szacowano w 2017 r. na 283 mld euro.
Fot. WWF
Dla europejskiej opinii publicznej to dobitny dowód na zachodzące w klimacie zmiany. A to przekłada się na działania Brukseli. Filarem opracowanej przez Komisję Europejską polityki określonej jako Europejski Zielony Ład jest osiągnięcie do 2050 r. neutralności klimatycznej – czyli doprowadzenie do sytuacji, w której wytwarzana będzie taka tylko ilość zanieczyszczeń, jaką w sposób naturalny będzie w stanie wchłonąć środowisko (a nie zredukowanie ich do zera, choć przy słabnącym środowisku naturalnym to coraz mniejsza różnica). Żeby to osiągnąć, trzeba przyspieszyć – co dla szefowej Komisji Ursuli von der Leyen oznacza 55-proc. redukcję emisji już do 2030 r.
Siedem filarów
Unijni specjaliści definiują dziś siedem najważniejszych elementów strategicznych, które mają torować drogę do nowej rzeczywistości klimatycznej. Pierwszym jest maksymalizacja efektywności energetycznej – czyli mówiąc najprościej, oszczędność energii. To mogą być możliwie najlepiej ocieplone i izolowane budynki, które w sezonie zimowym będą tracić możliwie jak najmniej ciepła, a w lecie – zachowają niższą temperaturę, redukując zapotrzebowanie na klimatyzację. To mogą być też mniej energochłonne procesy produkcyjne itp. Z perspektywy wielu ekspertów podnoszenie poziomu efektywności energetycznej to najprostsza i najlepsza droga redukcji emisji, zwłaszcza w krajach takich jak Polska.
Kolejne dwa elementy to maksymalizacja wykorzystania OZE (odnawialnych źródeł energii) i elektryczności dla dekarbonizacji dostaw energii oraz wdrażanie modelu czystej, bezpiecznej i połączonej mobilności. To największe wyzwanie dla branży energetycznej: przede wszystkim chodzi o zbudowanie odpowiedniego dla potrzeb potencjału OZE, modernizację sieci przesyłowych i dystrybucyjnych w taki sposób, by móc wykorzystywać potencjał prosumentów (np. właścicieli paneli fotowoltaicznych, których w Polsce lawinowo przybywa, na co sieci elektroenergetyczne nie są jeszcze nazbyt przygotowane), rozbudowę sieci stacji ładowania pojazdów elektrycznych. Te procesy oczywiście zachodzą już w Polsce, ale zaczęły się stosunkowo niedawno i ich wpływ na miks energetyczny jest wciąż minimalny.