Dokument ma niebagatelne znaczenie, bo na jego podstawie polski rząd będzie przekonywał Komisję Europejską do możliwości wspierania nierentownych kopalń z publicznych pieniędzy przez trzy dekady. Choć od wrześniowego porozumienia z górnikami, które miało być preludium do podpisania umowy społecznej, minęło już kilka miesięcy, to treść ostatecznego dokumentu wciąż jest w powijakach. W środę rusza kolejne spotkanie w tej sprawie, ale przygotowany przez rząd projekt umowy pozostawia wiele do życzenia.
Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej „Solidarności” nie ma złudzeń: środowe rozmowy o przyszłości polskich kopalń węgla nie przyniosą żadnych rozstrzygnięć. – To będzie kolejne spotkanie robocze. Propozycja umowy społecznej, jaką dostaliśmy od rządu, to zaledwie zarys tego, co powinno się znaleźć w dokumencie. To trzeba jeszcze wypełnić treścią – komentuje Hutek.
Wydobycie węgla na Śląsku/Bloomberg
Na spotkanie w Katowicach, m.in. z wiceministrem aktywów państwowych Arturem Soboniem, związkowcy przyniosą własną propozycję umowy społecznej. Zapowiadają też walkę o przedłużenie działalności niektórych kopalń. Chcą ponadto spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim. – By nie było żadnych wątpliwości, jakie jest stanowisko całego rządu w najważniejszych kwestiach – argumentuje Hutek.
Umowa społeczna, uwzględniająca m.in. daty zamknięcia poszczególnych kopalń węgla energetycznego i osłony socjalne dla górników, ma być podstawą do rozpoczęcia oficjalnych rozmów polskiego rządu z Komisją Europejską na temat możliwości dotowania nierentownych kopalń z publicznych pieniędzy. Wiele kwestii zostało już ustalonych we wrześniowym porozumieniu rządu ze związkami zawodowymi, który zakończył podziemne protesty górników. Ustalenia te miały bezpośrednio wejść do negocjowanej właśnie umowy społecznej. Jak choćby daty zamknięcia kopalń – ostatni zakład wydobywający węgiel energetyczny miałby zostać zamknięty w 2049 r.