Choć o większości przygotowywanych sankcji wiadomo już ze światowych mediów, to kilka nowych ograniczeń zaskoczyło także samych Rosjan. Dwa z nich szczególnie mocno uderzają w plany Kremla. Zakaz eksportu do Rosji metali ziem rzadkich stawia pod znakiem zapytania działalność wszystkich sektorów wysokich technologii. Bo choć Rosja metale ziem rzadkich ma u siebie, to 90 proc. z nich importuje.
Rosja zależy od importu metali ziem rzadkich. Jakie konsekwencje będą miały nowe sankcje?
Zagraniczne dostawy surowców pokrywają 100 procent zapotrzebowania gospodarki Rosji na tytan, chrom, mangan i lit oraz ponad 87 procent zapotrzebowania na cyrkon. Ponadto Rosja połowę popytu na miedź pokrywa importem, dwie trzecie — w przypadku boksytu. W stu procentach zależy od zagranicznych dostaw jodu, kupuje też za granicą fluoryt (95 proc.), bentonity dla odlewni (89,6 proc.) i kaolin (68,3 proc.).
Czytaj więcej
Bruksela po raz pierwszy wprowadziła sankcje wobec statków z floty cieni Putina. Stare, pływające bez wymaganych ubezpieczeń statki Kreml ukrywa pod egzotycznymi banerami, m.in. Gabonu, Komorów czy Gwinei Bissau.
Większość tych minerałów zalega również w samej Rosji, która zajmuje największe terytorium na świecie, do tego bogate we wszelkie surowce. Do wojny bardziej jednak opłacało się rosyjskim firmom importować gotowy surowiec niż inwestować jego wydobycie i przerób. Dlaczego?
W odróżnieniu od metali rzadkich, które występują na Ziemi w stałej postaci, ale niewielkich ilościach, metale ziem rzadkich zazwyczaj znajdują się w stopach w postaci węglanów, tlenków, fosforanów i krzemianów. Trzeba je więc najpierw oddzielić.