Zbliża się trudna jesień. Paliw nie zabraknie, ale ceny mogą wzrosnąć

Droższy import niż dostawy krajowe powodują perturbacje z dostępnością diesla w Polsce. Uczestnicy rynku wskazują, że to konsekwencja polityki Orlenu. Spółka z kolei przekonuje, że wszystko jest w porządku.

Publikacja: 02.09.2023 11:15

Zbliża się trudna jesień. Paliw nie zabraknie, ale ceny mogą wzrosnąć

Foto: Bloomberg

Sytuacja na polskim rynku paliw płynnych, w tym zwłaszcza oleju napędowego, od przynajmniej kliku tygodni jest nietypowa. Z jednej strony mamy do czynienia ze stosunkowo tanimi produktami z krajowych rafinerii, a z drugiej - z droższymi, pochodzącymi z importu. To powoduje, że sprowadzanie paliw z zagranicy jest mało opłacalne i, ze względów ekonomicznych, każdy hurtownik czy dostawca woli kupować od lokalnych producentów, czyli Orlenu i Aramco. Firmy kupujące paliwo od producentów zaczynają jednak coraz głośniej mówić, że ich zlecenia są limitowane i nie mogą nabyć tyle paliwa, ile by chcieli.  

Limitowanie możliwości odbioru paliwa

Problem zauważają też inni. - Obserwujemy, że w ostatnim czasie na polskim rynku producenci i dostawcy faktycznie limitują możliwości odbioru paliw w hurcie, co mogą odczuć szczególnie podmioty, które nie mają umów długoterminowych, a działają na rynku spotowym. W związku z dużo tańszą ofertą producentów krajowych, w porównaniu z rynkiem europejskim, część importerów ograniczyła zakupy spoza Polski - informuje nas Monika Kielak-Łokietek, prezeska Shell Mobility i członkini zarządu Shell Polska.

Krajowa produkcja diesla jest jednak za mała, aby całkowicie zaspokoić zgłaszany popyt. W ubiegłym roku wyprodukowano w naszym kraju 18,5 mln m sześc. tego paliwa, a 7,3 mln m sześć. sprowadzono z innych rynków. W całej konsumpcji import stanowił 32 proc. Na ten problem zwracają uwagę analitycy e-petrol.pl, którzy przypominają, że do zbilansowania krajowego zapotrzebowania na diesel niezbędny jest import.

Widmo kolejek na stacjach

„Taka sytuacja już odbija się na małych i średnich dostawcach paliw, bo bywa tak, że dla ich klientów, np. z branży transportowej, bardziej opłacalne staje się tankowanie na ogólnodostępnych stacjach paliw niż zakup hurtowej ilości paliwa do własnego zbiornika. W tej sytuacji problemem dla rynku paliw, podobnie jak w pierwszych dniach po rosyjskiej agresji na Ukrainę, znów może stać się logistyka, bo rosnąca szybko sprzedaż na stacjach będzie wymagała większej częstotliwości dostaw do punktów sprzedaży detalicznej” - zauważają w swojej publikacji analitycy e-petrol.pl. Uspokajają jednak, że co do zasady niedobór diesla nam nie grozi. Jest tylko kwestia wyrównania cen w dostawach krajowych i zagranicznych.

Orlen na nasze pytania dotyczące problemów z dostępnością paliw płynnych w Polsce odpowiedział tak samo, jak wcześniej innym pytającym go o to redakcjom. Po pierwsze, przekonuje, że wywiązuje się ze wszystkich kontraktów zawartych z odbiorcami hurtowymi. „Dostawy benzyny i oleju napędowego do wszystkich naszych klientów zewnętrznych oraz na stacje paliw Orlen przebiegają bez zakłóceń. Produkcja własna w rafineriach w Płocku i Gdańsku, uzupełniana importem realizowanym przez koncern, jest wystarczająca, aby wszyscy odbiorcy, którzy posiadają umowy z grupą Orlen, byli zaopatrywani w taką ilość paliwa, jaką zadeklarowali” - napisał dział relacji z mediami Orlenu.

Po drugie, koncern przekonuje, że ma tylko 65 proc. rynku paliw w Polsce. Ponadto informuje o zwiększonym w ostatnich dniach popycie na paliwo na własnych stacjach. Tłumaczy to końcem letniej promocji cenowej. „W tym roku cieszyła się ona jeszcze większym powodzeniem niż w ubiegłym roku, a ostatnie dni okazały się rekordowe. W odpowiedzi na to, firma wzmocniła logistykę i dostawy paliw na stacje” - zapewnia Orlen. Na koniec dodaje, że jest przygotowany utrzymać zwiększoną intensywność dostaw tak długo, jak to będzie konieczne. Jednocześnie zapewnia, że paliwa na rynku nie zabraknie.

Bez problemów z dostępnością paliwa

W tej ostatniej sprawie uspokajają też inni sprzedawcy paliw. Shell podaje, że ma podpisane kontrakty z wieloma dostawcami i prowadzi import własny paliw, dlatego na jego stacjach paliwo powinno być dostępne bez większych zakłóceń. - Prowadzimy hurtową sprzedaż paliw płynnych na niewielką skalę i tylko na rzecz partnerów, którzy zobowiązują się do systematycznego długoterminowego odbioru. Nasi partnerzy nie powinny mieć problemów z dostępnością paliwa - twierdzi Kielak-Łokietek.

W podobnym duchu wypowiada się MOL Group, który niedawno przejął większość stacji działających w naszym kraju pod marką Lotos. „MOL Polska nie prowadzi hurtowej sprzedaży w Polsce. Z kolei dostawy paliw płynnych na nasze stacje w Polsce są realizowane na bieżąco. Nie odnotowaliśmy jakichkolwiek problemów z zaopatrzeniem stacji” - podaje biuro prasowe węgierskiego koncernu.

Pytania dotyczące sytuacji na rynku paliw wysłaliśmy też do Anwimu (prowadzi sieć stacji Moya), CircleK, i Unimotu (sieć Avia), ale na razie nie otrzymaliśmy od nich żadnych odpowiedzi.

Sytuacja na polskim rynku paliw płynnych, w tym zwłaszcza oleju napędowego, od przynajmniej kliku tygodni jest nietypowa. Z jednej strony mamy do czynienia ze stosunkowo tanimi produktami z krajowych rafinerii, a z drugiej - z droższymi, pochodzącymi z importu. To powoduje, że sprowadzanie paliw z zagranicy jest mało opłacalne i, ze względów ekonomicznych, każdy hurtownik czy dostawca woli kupować od lokalnych producentów, czyli Orlenu i Aramco. Firmy kupujące paliwo od producentów zaczynają jednak coraz głośniej mówić, że ich zlecenia są limitowane i nie mogą nabyć tyle paliwa, ile by chcieli.  

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Surowce i Paliwa
Azoty poniosły w ubiegłym roku ogromne straty
Surowce i Paliwa
USA wyprodukowały pierwszy wzbogacony uran. Nerwowo na Kremlu
Surowce i Paliwa
Nowy zarząd Orlenu rodzi się w bólach
Surowce i Paliwa
Wymiana władz w firmach grupy Azoty nabiera tempa
Surowce i Paliwa
Posłanka KO: prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zarobków w Orlenie