Josh Roberts, rzecznik organizacji REScoop zrzeszającej europejskie spółdzielnie energetyczne, wskazuje, że kraje, w których na rynku wytwórczym energii z powodzeniem działają społeczności lokalne, łączy kilka elementów wspólnych. „To przede wszystkim stabilny, przejrzysty i łatwo dostępny system wsparcia dla OZE, dobra polityka informacyjna, wsparcie ze strony lokalnych i krajowych decydentów, a wreszcie – zaufanie obywateli, oparte na stabilności polityki”.
W Polsce trudno o niższy niż obecnie poziom zaufania do regulatora, zaś obecne przepisy dedykowane spółdzielczości energetycznej stanowią zbiór trudnych do wytłumaczenia ograniczeń: liczba członków spółdzielni nie może przekraczać tysiąca (belgijska Ecopower ma 60 tys. członków), a moc instalacji – 30 MW, nie mogą działać na terenie gmin miejskich, energii nie można nikomu sprzedać. 70 proc. wytworzonej energii musi być wykorzystane na potrzeby własne, a nadwyżka może być magazynowana w sieci, za co operator sieci potrąci sobie aż 40 proc. jej wolumenu.
Z tych powodów startująca właśnie inicjatywa pod nazwą Krakowska Elektrownia Społeczna musi działać w oparciu o inne przepisy. – Działamy na wzór spółki akcyjnej, z wykorzystaniem mechanizmu spółdzielni inwestycyjnej. Chcemy wykorzystać potencjał solarny krakowskich dachów do zaspokajania potrzeb energetycznych naszego miasta – mówi Joanna Mieszkowicz, współzałożycielka KES. Jak dodaje prezes spółdzielni Radosław Wroński: – Według obecnej ustawy o OZE nie możemy produkować energii na własny użytek, ponieważ działamy na terenie gminy miejskiej. Te regulacje jedynie ograniczają nasze możliwości działania.
Modele działania spółdzielni bywają różne – od czysto biznesowych przedsięwzięć sprzedających całość prądu do sieci w ramach państwowych, wieloletnich taryf gwarantowanych, przez formy lokaty kapitału przynoszących rocznie od 8 do 15 proc. zysku ze sprzedaży taniego (nieobciążonego opłatami dystrybucyjnymi) zielonego prądu lokalnym odbiorcom, po czysto społeczne instalacje, w których członkowie produkują tani prąd wyłącznie na własne potrzeby.
O tym, że uruchomienie tego potencjału w Polsce wymaga znacznie więcej niż tylko technicznych, konsultowanych jeszcze do czwartku 28 maja rozporządzeń, wszyscy mogą się przekonać, oglądając film „Human Energy”, który na czas pandemii autorzy udostępnili bezpłatnie na stronie humanenergy.in. Panie i Panowie Ministrowie, warto!