Po sześciu miesiącach tego roku – jak wynika z półrocznego raportu Urzędu Regulacji Energetyki (URE) – mieliśmy w systemie zainstalowanych 8,54 tys. MW mocy odnawialnych źródeł energii (OZE). Tymczasem w końcu marca ich moce przekraczały 8,7 tys. MW.
Czytaj także: Energetyka szykuje zielony zwrot
Ubytek niewielki, ale widać go po raz pierwszy od lat. Dotychczas z kwartału na kwartał zielonych mocy przybywało – nawet w czasie zastoju na rynku inwestycji w odnawialne źródła energii.
Zawirowania statystyki
Patrząc na szczegóły, w zestawieniu URE widać duży spadek mocy hydroelektrowni – o 157,7 MW, do 979,13 MW. Powód? Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO), przypuszcza, że ubytek spowodowało wypadanie najstarszych elektrowni wodnych. – Części z nich nie opłaca się remontować w nowych uwarunkowaniach środowiskowych. Inni, także ci, którzy dostawali w latach 2006–2016 zielone certyfikaty na energię z już zamortyzowanych inwestycji, „przejedli” pieniądze pochodzące ze sprzedaży certyfikatów w latach hossy na tym rynku i kiedy nastąpiły chudsze lata, nie mieli środków na naprawy i utrzymanie – argumentuje Wiśniewski.