Czy bieżące wydarzenia geopolityczne wpływają na głębszą analizę bądź zmianę podejścia w poszczególnych krajach UE do transformacji energetycznej, zielonego ładu, a tym samym gospodarczej wspólnoty?

Marcin Korolec: Wydaje się, że mamy teraz taki moment refleksji dotyczący tego jak w Europie mają wyglądać fundamenty transformacji. Ten proces przyspieszył od czasu opublikowania raportu Mario Draghiego, który wskazuje, że Europa jest zapóźniona technologicznie i inwestycyjnie w stosunku do swoich głównych konkurentów gospodarczych, takich jak Chiny i Stany Zjednoczone. Nie sądzę jednak, żeby zakwestionowany został ogólny pomysł na transformację w kierunku gospodarki i społeczeństwa znacznie bardziej przyjaznego dla środowiska. Analizowane jest raczej to w jaki sposób osiągnąć cel transformacji ku gospodarce, która jest znacznie mniej agresywna w stosunku do środowiska czy klimatu. I to jest dzisiaj jednym z najważniejszych pytań jakie zadają sobie politycy w Unii. I właśnie w tym momencie pojawił się w UE pomysł Europejskiego Funduszu Konkurencyjności…

…który ma być lekiem na problemy UE na gospodarczej mapie świata? Mówił pan niedawno o pomysłach na szczegóły tego funduszu na niedawnej konferencji „Bezpieczeństwo energetyczne w Europie Środkowo-Wschodniej 2024” organizowanej przez Klub Jagielloński i Fundację Polska z Natury.

Tak, i dlatego zaczęliśmy sobie zadawać pytania w jaki sposób taki fundusz mógłby funkcjonować i jaki byłby jego zasadniczy cel. Wyszliśmy z założenia, że zasadniczym celem powinno być wyrównanie poziomu wsparcia, do poziomu jaki uzyskują przedsiębiorcy w USA na podstawie Inflation Reduction Act, ale także ujednolicenie regulacji. W związku z tym poprosiliśmy instytut badawczy Cambridge Econometrics, żeby z nami przeprowadził razem tę refleksję.

CE obliczył, że poziom wsparcia dla gospodarki amerykańskiej w ramach Inflation Reduction Act wynosi 1,38 proc. PKB i w związku z tym ten europejski fundusz również powinien wynosić 1,38 proc. PKB, co daje nam wielkość 237 miliardów euro. Następnie zaczęliśmy zadawać kolejne pytania - jak podzielić te pieniądze pomiędzy sektory, bo USA tak zrobiły. Jednak u nas jest 27 różnych państw, które mają różne specjalizacje gospodarcze. Stąd też stwierdzenie, że państwa członkowskie powinny posiadać swobodę w kształtowaniu tych obszarów interwencji pod warunkiem, że pieniądze są skierowane na tak zwane czyste technologie i te miejsca gdzie dzisiaj i jutro jest budowana konkurencyjność Europy. Ale jak podzielić fundusz pomiędzy państwa członkowskie? Tu naszym zdaniem jedną z ważnych wytycznych powinien być udział przemysłu w kształtowaniu PKB, drugą wielkość populacji, ale należałoby także uprzywilejować państwa, które mają więcej do zrobienia, na przykład mają mniej czystą energię w sieci - jak Polska i te, które mają trudności z wydatkami na innowacje.

Biorąc pod uwagę te kryteria pierwszym beneficjentem takiego podziału stałyby się Włochy, drugim Hiszpania, trzecim Polska, czwartym Niemcy, a piątym Francja.

Jak miałby być finansowany taki specjalny fundusz?

Mamy już doświadczenie z funduszem covidowym Next Generation EU i moglibyśmy wykorzystać ten mechanizm: okres działania nowego funduszu to byłoby również 7 lat i zacząłby on działać zaraz po tym jak skończy się Next Generation EU, czyli w 2027 roku. Zaczęlibyśmy go spłacać w 2034 roku, a okres spłaty to byłoby 30 lat.

A co ze spłatą pożyczki?

Powstanie nowego funduszu to kolejna dobra okazja, żeby porozmawiać o katalogu dochodów własnych Unii Europejskiej i w tym kontekście punktem, który nie powinien budzić nadzwyczajnych kontrowersji pomiędzy państwami członkowskimi jest np. opodatkowanie gigantów internetowych: Google, Facebook, X, Tik Tok. Istnieje cały szereg powodów, na podstawie których moglibyśmy uzasadnić takie specjalne opodatkowanie. Tak czy inaczej powinniśmy w UE przeprowadzić dyskusję w jaki sposób zwiększyć katalog dochodów własnych.

Oczywiście moglibyśmy do problemu oddania pieniędzy podejść w sposób tradycyjny, czyli tak w jaki sposób kształtowany jest budżet europejski, albo na przykład sposób jak wygląda spłata zobowiązań w ramach Next Generation EU. Tutaj warto przywołać element solidarności pomiędzy państwami. Państwa, które mają statystycznie większe PKB na głowę mieszkańców być może powinny kontrybuować w trochę większym stopniu. Ale zastanawiam się, czy w przypadku tego funduszu nie powinno być tak, że każdy oddaje tyle ile pożyczy, bo to będzie inwestycja w gospodarkę każdego kraju.

Jakie mogłyby być konkretne efekty wykorzystania nowego europejskiego funduszu?

Szczegóły raportu opublikujemy w grudniu i wtedy pokażemy ile nowych miejsc pracy powstałoby dzięki takiemu funduszowi np. w Polsce. Zasadniczym celem jest uruchomienie w Europie inwestycji w nowe i czyste technologie oraz zwiększenie konkurencyjności cenowej w chwili gdy mamy np. zalew rynku motoryzacyjnego chińskimi samochodami o zupełnie innych poziomach cenowych. Dobrze widzimy dziś, że technologicznie nie nadążamy za innymi krajami, bo wcześniej nie nastąpiły odpowiednie inwestycje. Stąd konieczność myślenia by te nowe pieniądze ostatecznie przełożyły się na obniżkę kosztów produkcji produktów cleantech w Europie. I żeby przez obniżenie kosztów stawały się one konkurencyjne na świecie.

Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że dzisiaj jako kraj tracimy nasze szanse przez zapóźnienia w transformacji. Z jakiegoś powodu fabryka Tesli została wybudowana pod Berlinem, a nie na Śląsku. Myślę, że jednym z podstawowych problemów jest właśnie kolor polskiej energii w sieci. Zauważmy, ta fabryka została postawiona pod Berlinem także dlatego, żeby ściągać do pracy pracowników również z Polski. Z jednej strony mamy więc utracone szanse, a z drugiej kolejne firmy mogą zamykać w Polsce swoje zakłady.

Część ekonomistów powiedziałaby, że nie powinniśmy subsydiować przemysłu. Czy da się tego uniknąć, gdy inni to robią?

Jesteśmy w Polsce wychowani na bardzo liberalnym modelu transformacji i mamy swego rodzaju naturalną rezerwę do takich interwencji. Ale jesteśmy w sytuacji, gdzie nie mamy już takiego luksusu zastanawiania się czy wejść w tego typu rozwiązania, skoro nasi główni konkurenci tak robią, a my jesteśmy w zapóźnieni technologicznie.

Mamy do wyboru: zacząć zachowywać się tak jak oni, albo musimy wymyślić zupełnie nową ekonomię i ścigać się na innych polach. Tylko od razu musimy siebie uczciwie zapytać, w jaki sposób chcielibyśmy uprawdopodobnić, żeby ta inna część gospodarki utrzymała europejski model społeczny? I tak jesteśmy w mocnym zapóźnieniu.

Paweł Czuryło

Materiał Promocyjny