Szybki zwrot w sprawie gazociągu Nord Stream 2 - oczka w głowie Kremla i przyczyny nakręcania przez Gazprom cen gazu w UE. Federalna Agencja Sieciowa RFN potwierdziła agencji Bloomberg decyzję o zawieszeniu procesu certyfikacji. Agencja wydała specjalne oświadczenie: „Niemiecka Federalna Agencja ds. Sieci zawiesiła dziś procedurę certyfikacji Nord Stream 2 AG (100-procentowa spółka Gazpormu zarejestrowana w Szwajcarii - red.) jako niezależnego operatora rurociągu. (…) Nord Stream 2 AG może być certyfikowany jako niezależny operator gazociągu 'North Stream 2' tylko pod warunkami reorganizacji formy prawnej. Proces certyfikacji zostanie wznowiony po przeniesieniu przez spółkę środków trwałych i personalnych do zarządzania niemieckiej spółki zależnej (…)”.
Niemiecka agencja oświadczyła też, że zawczasu powiadomiła o swojej decyzji Komisję Europejską, ministerstwo energii RFN oraz strony certyfikacji (dopuszczony tutaj jest też PGNiG oraz ukraiński operator magistrali gazowych - red.).
Niemcy informują, że aby proces certyfikacji został odblokowany, wnioskodawca musi od nowa przesłać kompletny zestaw dokumentów do certyfikacji. Zdaniem niemieckiej agencji to niemiecka spółka-córka Nord Stream 2 AG powinna być właścicielem i operatorem niemieckiej części gazociągu.
Przypomnijmy: Nord Stream 2 to gazociąg o przepustowości 55 miliardów metrów sześciennych rocznie (dwie nitki), ułożony z wybrzeża Rosji (Wyborg) przez Morze Bałtyckie do Niemiec. Jej operatorem jest Nord Stream 2 AG z jedynym udziałowcem Gazpromem. Europejscy partnerzy – Royal Dutch Shell, OMV, Engie, Uniper i Wintershall – skredytowali ułożenie rurociągu po 950 mln euro każdy.