By zapobiec temu kryzysowi, zdaniem Simonowa, UE musi zrobić co najmniej dwie rzeczy. Po pierwsze wywalczyć dla siebie przynajmniej część gazu ze zdominowanego przez Chiny, Indie i Japonię basenu Oceanu Spokojnego (przede wszystkim w rejonie Australii), a po drugie za wszelką cenę przekonać Katar do uchylenia uchwalonego już moratorium na budowę nowych mocy produkcyjnych po 2014 r.
W opinii szefa FNEB wysuwane obecnie postulaty wyrugowania Rosji z - jak to określił - "gazowego raju", czyli unijnego rynku gazu, są stanowczo zbyt radykalne. Przez co najmniej 10 najbliższych lat inni dostawcy gazu nie będą bowiem w stanie wyrównać gazowego deficytu Unii Europejskiej.
Simonow przypomina, że zgodnie z podpisanymi kontraktami na Rosji ciąży obowiązek dostarczenia do 2020 r. do państw UE oraz do Turcji łącznie 154 mld m
3
gazu rocznie. Z kolei nabywcy zobowiązali się do odebrania nie mniej niż 80 proc. tych dostaw, czyli 127 mld m