O zaletach gazociągu przekonywał wczoraj premier Donald Tusk w Cieszynie, mówiąc, że nie tylko poprawia bezpieczeństwo dostaw, ale też będzie służył wymianie handlowej. Jak ustaliła „Rz", 94 proc. mocy w nim ma zakontraktowane Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Poza tym skorzystają z niego spółki KRI, należąca do grupy CP Energia oraz Handen powiązana z niemieckim koncernem VNG.

Przedstawiciele CP Energia zapowiadali, że są zainteresowani sprowadzeniem z Czech ponad 42 mln m sześc. gazu rocznie. Na rynku czeskim dominuje gaz rosyjski, tylko jedną czwartą stanowi norweski. Na razie wiadomo tylko, że w tym roku rurociągiem z Czech do Polski popłynąć może ok. 220 mln m sześc. surowca. – Nie chodzi o to, czy to będzie gaz rosyjski, czy też inny, to będzie po prostu gaz dostępny na europejskim rynku – uważa wiceminister skarbu Mikołaj Budzanowski.

Jego zdaniem liczy się fakt, że to pierwsze połączenie z UE, którym gaz może płynąć w obu kierunkach. Istniejącym od 11 lat rurociągiem polsko-niemieckim surowiec płynie tylko do naszego kraju.

Morawia ma tylko 32 km długości i umożliwia transport ponad 500 mln m sześc. gazu rocznie. Po polskiej stronie inwestorem gazociągu Morawia jest Gaz-System, który planuje jego rozbudowę do 2,5 mld m sześc. rocznie , ale termin prac zależy od partnera czeskiego – operatora Net4Gas. Poza tym jednym z warunków inwestycji jest uzyskanie dofinansowania z unijnych funduszy pomocowych, w wysokości pokrywającej nawet ok. 30 proc. kosztów. O tym, czy rozbudowa gazociągu nastąpi, będzie wiadomo w przyszłym roku, bo trzeba sprawdzić też, czy będą chętni do przesyłania dodatkowych ilości gazu tą drogą.

Gazociąg Morawia ma obecnie minimalne znaczenie z punktu widzenia potrzeb polskiego rynku, gdyż roczny popyt na gaz w naszym kraju wynosi ok. 14,4 mld m sześc.