Rz: Czy opłaca się budować elektrownie węglowe? Wydaje się, że to polska specyfika, bo w planach jest 7,5 tys. MW w ciągu sześciu, siedmiu lat.
Mirosław Bieliński: Dziś trudno stwierdzić, która technologia w energetyce jest najbardziej opłacalna, więc przy decyzji o rozpoczęciu inwestycji wszyscy są w stresie i raczej stawiają na kilka technologii. Na razie pewne jest tylko jedno – projekty odnawialnych źródeł są bardzo drogie, ale też funkcjonuje system wsparcia, który je ułatwia. Redukcja emisji dwutlenku węgla jest konieczna, więc obawiam się, że w przeciwieństwie do tego, co jeszcze było oczywiste kilka lat temu – teraz technologie konwencjonalne trzeba traktować jako przejściowe. Podstawą będzie energetyka oparta na odnawialnych źródłach, ale ze względu na jej nieprzewidywalność musi być uzupełniana elektrowniami konwencjonalnymi, węglowymi i gazowymi. Tyle że muszą one działać w nowych warunkach – zależnie od potrzeb szybko być uruchamiane lub wyłączane.
Dziś mija termin składania ofert na wykonanie bloku w Elektrowni Ostrołęka należącej do Energi. Ostatnio przetarg na bloki w Opolu rozstrzygnęła PGE i choć go oprotestowano, to wygląda na to, że można jeden wybudować za 5,7 mld zł. Czy to nowy wyznacznik rynku?
Każdy projekt trzeba traktować indywidualnie, ale przyznaję, że rozstrzygniecie w Opolu jest dla nas ważne, bo cenę można uznać za atrakcyjną. Co do protestu uczestników, to prawo na taki zezwala, choć wydaje się, że daje więcej możliwości oferentom niż zamawiającemu.
Energa zbiera oferty od wykonawców, ale do końca jeszcze nie wie, jaki chce budować blok: na 900 MW, a może na 1000 MW mocy. Dlaczego?