Uczestnicy szczytu klimatycznego w RPA podpisali dokument, który zobowiązuje kraje całego świata do redukcji emisji gazów cieplarnianych. Konkretnych limitów nie udało się ustalić, ale i taki wynik uważa się za sukces – głównie Unii Europejskiej, która najgłośniej domagała się podjęcia decyzji wiążących dla wszystkich. Po długich negocjacjach udało się do tego namówić kraje, które emitują najwięcej CO2: USA, Chiny i – dosłownie w ostatniej chwili – Indie.

Wypracowane porozumienie zawiera plan dojścia do nowego protokołu klimatycznego, który miałby być podpisany w 2015 r. i wejść w życie pięć lat później. Udało się również przedłużyć o kolejny rok protokół z Kioto, który miał wygasnąć za 12 miesięcy.

Mimo tych ustaleń realizacja zahamowania globalnego ocieplenia do 2 stopni Celsjusza w 2050 r. wciąż jest poważnie zagrożona – przed czym przestrzegł szef delegacji Parlamentu Europejskiego Jo Leinen. Nie udało się w Durbanie zasypać przepaści między deklarowaną przez delegacje redukcją emisji gazów cieplarnianych a tą, która zdaniem ekologów jest niezbędna do powstrzymania ocieplenia. Nadal wynosi ona około miliarda ton.

W Durbanie ustalono także, że tzw. zielony fundusz klimatyczny zostanie docelowo zasilony kwotą 100 mld dolarów, które będą potem przeznaczone na redukcję emisji CO2 i adaptację do zmian klimatu. Delegaci zgodzili się również na włączenie leśnictwa i użytkowania gruntów w handel emisjami. To rozwiązanie jest korzystne dla Pol-ski, bo zwiększa jej dozwolony bilans dwutlenku węgla (29 proc. powierzchni Polski to lasy, które pochłaniają CO2).