Uruchomiony w listopadzie z wielką pompą przez premierów Rosji, Francji i kanclerz Niemiec gazociąg sprawia coraz więcej kłopotów. Przesył gazu był już dwa razy zatrzymywany. Ostatni przestój w minionym tygodniu trwał cztery doby i był przedłużany na prośbę Gazpromu. Powodem miały być prace na rosyjskim odcinku doprowadzającym gaz do Wyborga (tu rura wchodzi do Bałtyku). Wcześniej - 6 grudnia nastąpiła przerwa spowodowana awarią przesyłu.
Gazociąg przesyła mało gazu - ok. 530 tys. m3 gazu na dobę co odpowiada rocznemu przesyłowi ok. 5 mld m3. Rosyjskie media dowiedziały się, że jest to efekt spadku zamówień tą drogą, bowiem gaz który docierał poprzez Nord Steram, nie był odpowiedniej jakości.
Tymczasem według zapewnień prezesa Aleksieja Millera w przyszłym roku magistrala miała osiągnąć pełną moc w pierwszej nitce - 27,5 mld m3. Teraz sam Gazprom koryguje te ambitne plany. W materiałach, do których dotarły Wiedomosti, przygotowanych na wtorkowe posiedzenie rady dyrektorów, przesył tegoroczny to ok. 1,5 mld m3. W 2012 r ma to być 10,4 mld m3; w 2013 - 37,82 (wtedy pracować już będzie druga nitka). Nawet w 2014 r gazociąg nie osiągnie pełnej mocy. Będzie nim płynąć ok. 49,4 mld m3 ( powinno ok. 55 mld m3).
Takie rozwój wydarzeń Gazprom tłumaczy „sezonowością" popytu na błękitne paliwo. Szczyt zakupów przypada na jesień i zimę. Tylko czy tego nie było wiadomo zanim projektowanie Nord Stream się rozpoczęło?